Tomasz Urban
- Najlepiej wyślijmy im od razu punkty pocztą - cytat zaczerpnięty z Paula Breitnera z roku 1982 to jeden z bundesligowych klasyków. Właściwie nigdzie indziej Bayern w gościach nie bywał tak bezradny jak w piekle zamieszkałym przez Czerwone Diabły. Stadion na Betzenbergu przez lata był dla Bayernu twierdzą nie do zdobycia. Między 1975 a 1982 rokiem Bayern przywiózł stamtąd ledwie dwa marne punkciki, a do legendy przeszedł mecz z 1973 roku, wygrany przez gospodarzy 7:4, mimo iż niewiele ponad pół godziny przed końcem na tablicy wyników widniało jeszcze 1:4. A dziś? A dziś do 1.FC Kaiserslautern jak po swoje przyjeżdżają ekipy z Heidenheim, Sandhausen czy Aue. Nikt już nie boi się rogatych istot z południa Niemiec.
[b]
Ruch jak na centralnym[/b]
Trwające jeszcze okienko transferowe jest charakterystyczne dla najnowszej historii klubu. No bo jeśli w kadrze pierwszej drużyny pojawia się nagle 17 nowych piłkarzy, to jest to ewidentny sygnał, że ktoś kompletnie stracił kontrolę. Jeszcze dobitniej degrengoladę widać w szerszej perspektywie. W ciągu ostatnich pięciu sezonów do klubu trafiło w sumie…
93 piłkarzy, a odeszło z niego 98. Ruch niczym na Dworcu Centralnym w Warszawie. Pod tym względem Kaiserslautern przypomina dziś bardziej zespoły z Polskiej Ligi Koszykówki, wymieniające co sezon po 80 procent kadry, a nie profesjonalną organizację z Bundesligi.
Fluktuacja nie dotyczy jednak tylko piłkarzy. Od 1998 roku, czyli od zdobycia przez Czerwone Diabły mistrzostwa Bundesligi, przez klub przewinęło się aż 21 trenerów. Więcej niż jeden trener na sezon przez niemal 20 lat. Dodajmy do tego zwijającą się frekwencję, czyli coś zupełnie nienaturalnego w niemieckiej piłce. W ostatnich bundesligowych sezonach, a zatem w latach 2010-12, wynosiła ona grubo ponad 40 tysięcy (w sezonie 2010-11 nawet ponad 46 tysięcy), dziś natomiast spadła do zaledwie 26 tysięcy.
Ktoś może powiedzieć, że to naturalne, skoro zespół gra w niższej lidze, ale nie do końca tak jest, bo i w 2. Bundeslidze na Kaiserslautern przychodziło wcześniej średnio więcej niż 30 tysięcy osób. Zresztą, drugoligową rzeczywistość przeżywały też niedawno 1. FC Koeln, VfB Stuttgart czy Hannover 96 - czyli kluby, które podobnie jak Kaiserslautern uchodzą w Niemczech za tzw. Traditionsvereine - i frekwencja na ich obiektach wcale nie różniła się wówczas aż tak znacząco od tej w 1. Bundeslidze.
(...)
Cały artykuł do przeczytania w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".
ZOBACZ WIDEO Michał Kucharczyk: Możemy mieć głowy podniesione do góry (WIDEO)