Kocioł czarownic znowu się zagotuje. Stadion Śląski wraca do życia

Materiały prasowe / Tomasz Żak/UM Województwa Śląskiego / Na zdjęciu: Stadion Śląski w Chorzowie
Materiały prasowe / Tomasz Żak/UM Województwa Śląskiego / Na zdjęciu: Stadion Śląski w Chorzowie

Za 650 mln złotych, po katastrofie budowlanej i z błogosławieństwem ministra, chorzowski Stadion Śląski wraca do życia w nowej roli. Będzie domem polskich lekkoatletycznych mistrzów i być może areną mistrzostw Europy.

Roy McFarland, były angielski piłkarz, opowiadał: "Kiedy wychodziliśmy na mecz w Chorzowie… Ten huk! Grałem z Milanem, Realem, z Benfiką i na największych stadionach w Anglii. Ale w Chorzowie był największy hałas, jaki w życiu słyszałem. Wychodziłem na wiele stadionów na całym świecie, ale tego nie zapomnę. Ryk, który był na Śląskim, był niesamowity. Miałem wrażenie, że gdy wychodziliśmy z tunelu na murawę, ten krzyk jakby w nas uderzał."
 
Wiele lat później krzyk też był słyszalny. Duchów, na opuszczonym stadionie.

[b]

Nowy dom mistrzów
[/b]
Minister sportu Witold Bańka ogłosił niedawno: - Śmiało powinniśmy mówić, że Stadion Śląski powinien być naszym narodowym stadionem lekkoatletycznym. Dobrze, że ten obiekt po takich bojach i perypetiach jest już ukończony i wkrótce zostanie otwarty.

Te słowa brzmią jak błogosławieństwo. Złożono już oficjalny wniosek, aby na zmodernizowanym obiekcie zorganizować lekkoatletyczne mistrzostwa Europy w 2022 roku. To potężna impreza, na żywo mogłoby ją obejrzeć nawet 700 tysięcy widzów. Rywalami są m.in Goeteborg, Malmoe i Londyn. Za rok na pewno odbędzie się tu lekkoatletyczny memoriał im. Janusza Kusocińskiego, a za dwa mistrzostwa Polski.

To, co jeszcze niedawno wydawało się niemożliwe, właśnie się realizuje. Jest już pozwolenie na użytkowanie, być może we wrześniu nastąpi oficjalne otwarcie.
Adam Pawlicki, główny specjalista ds. PR stadionu, mówi: - Obiekt będzie miał infrastrukturę lekkoatletyczną, kończymy wyklejanie bieżni. Stadion Śląski będzie największym obiektem lekkoatletycznym w Polsce i będzie spełniał wymogi first class IAAF (Międzynarodowa Federacja Lekkoatletyczna). Będziemy mogli ubiegać się o największe imprezy z mistrzostwami Europy i świata.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak kibice PSG trollują fanów Barcy. Przez Neymara (WIDEO

Najpierw mekka, potem męka

Zbudowano go w 1956 roku wcale nie na potrzeby tylko piłki nożnej. To, że potem na kilkadziesiąt lat stał się mekką polskiego futbolu, zawdzięcza złotym latom 50., 60., 70., magicznym meczom Górnika Zabrze i reprezentacji Polski Kazimierza Górskiego. To przeciwko tej drużynie grał Roy McFarland, przegrał zresztą w Chorzowie 0:2 i udusił w "kotle czarownic", jak nazywano Śląski. Tu niesamowici Holendrzy z Johanem Cryuffem na czele zostali rozbici 4:1. W Chorzowie grał też sam Pele. Mecze Polaków na żywo oglądało po 100 tysięcy ludzi. W 1993 roku na wniosek Kazimierza Górskiego PZPN przyjął uchwałę, nadającą stadionowi miano narodowego.

Wiadomo było, że z czasem śląska ikona będzie musiała przejść odnowę. I ta rozpoczęła się w 2009 roku. W lipcu 2011 roku nastąpił jednak przełomowy moment. Jeden ze świadków cytowanych wówczas przez "Dziennik Zachodni" relacjonował: - Słychać było huk i odczuwalny był silny wstrząs.

To była awaria, jakiej na świecie jeszcze nie było. Podczas operacji "Big Lift", czyli naciągania stalowych lin, które miały podtrzymywać dach, pękły dwa tzw. krokodyle podtrzymujące liny naciągowe. Prace przerwano, rozpoczęło się szukanie przyczyn, winnych. Okazało się, że popełniono błędy w wykonaniu uchwytów podtrzymujących konstrukcję linową dachu. Trzeba było od nowa je zaprojektować. Wszystko przeciągało się w czasie.

W międzyczasie Chorzów wypadł z listy miast, które zorganizują Euro 2012. Już tak bardzo nie zależało na czasie, przez pewien czas obiekt przypominał wymarły, bo prace stanęły na trzy lata.

Rosły koszty, pojawiły się wątpliwości, po co go dalej remontować. W Warszawie zbudowano Stadion Narodowy, nowe obiekty stanęły w Gdańsku, Wrocławiu, nowego kształtu nabrał stadion w Poznaniu. A lekkoatleci mogą rywalizować w Bydgoszczy.

Śląski to jednak symbol. Kolejne władze niemal za punkt honoru postawiły sobie, aby nie doprowadzić do jego ostatecznego końca. W połowie 2014 roku za remont dachu wzięła się niemiecka firma Pfeifer Seil und Hebetchnik. I od trzech lat roboty idą już na całego.

650 mln

I oto jest. Nowy dach, nowe krzesełka, ponad 56 tysięcy pojemności, bieżnia i cała infrastruktura, którą nowoczesny stadion powinien posiadać. Koszt wieloletniej przebudowy to 650 mln euro, trzeba mierzyć się z krytyką, że to może być 650 mln wyrzuconych w błoto. Wszak stadionów w Polsce jest sporo, na Śląskim raczej żadna klubowa drużyna grać nie będzie.

- 650 mln w przeliczeniu na pojemność to wcale nie jest tak dużo. To jest dolna granica średniej europejskiej. Całkiem znośne pieniądze dla stadionu tego typu. W tej chwili trudno znaleźć, może poza Turcją, Rumunią, gdzie naprawdę buduje się bardzo tanio i niekoniecznie dobrze, stadiony znacząco tańsze niż ten - komentuje dla WP SportoweFakty Michał Karaś z branżowego serwisu Stadiony.net.

I dodaje:  - Oczywiście część nie była też budowana od podstaw, tylko mocno rekonstruowana. Ale mimo wszystko biorąc pod uwagę skalę dachu, problemy z nim związane, jest to całkiem dobra cena.

A właściciele obiektu chwalą się, że w przeliczeniu na jedno krzesełko Śląski jest najtańszy wobec konkurencji.

Największe koncerty

Problem, przed jakim stoją teraz władze regionu i samego stadionu, to zapełnić go wydarzeniami. Michał Karaś: - Kiedy podejmowaliśmy się jako państwo remontu Śląskiego, nie było żadnej alternatywy. Był bardzo potrzebny. Teraz jednak potrzebuje konkretnego modelu prowadzenia. Na zawodach lekkoatletycznych nie zarobi się tyle, co na piłce nożnej. Z kolei na Górnym Śląsku na futbolu się nie zarabia. Ciężko będzie znaleźć tyle imprez, żeby stadion jakoś się bilansował.

Adam Pawlicki: - Wiadomo, że piłkarska kadra mecze eliminacyjne gra w Warszawie, ale są spotkania towarzyskie. Pamiętajmy, że dojdą do tego mecze Ligi Narodów. Na koncerty możemy wpuścić 85 tysięcy ludzi - najwięcej w Polsce. Jest bieżnia lekkoatletyczna. Atutem na pewno jest murawa - na stałe związana z ziemią. Nad programem, wykorzystaniem stadionu na co dzień pracujemy. Ma różne przestrzenie: konferencyjne, sportowe. Wyróżniamy się, bo jesteśmy w dużym Parku Śląskim, obiekt będzie dostępny dla tysięcy mieszkańców.

Być może w listopadzie na Stadion Śląski wróci reprezentacja Polski. Trwają rozmowy o meczu towarzyskim. Po raz ostatni Biało-Czerwoni grali tam w październiku 2009 roku. Przegrali 0:1 ze Słowacją. Późniejsze mroczne lata naszej kadry zbiegły się z mrocznymi czasami stadionu.

Adam Pawlicki raz jeszcze: - Chodzi o to, żeby ludzie znowu poczuli czym jest ten stadion. W nim jest coś magicznego. Chcemy do tego wrócić.

Po to, aby jakiś następca Roy'a McFarlanda poczuł na nim uderzenie krzyku. I ugotował się w "kotle".

Źródło artykułu: