PP: szalony mecz w Gdyni! Arka nadal na powierzchni, Siemaszko superstar

PAP / Jan Dzban / Mariusz Pawelec (z lewej)
PAP / Jan Dzban / Mariusz Pawelec (z lewej)

To był bardzo dziwny mecz. Arka dominowała, stwarzała sytuację za sytuacją, a wygrała dopiero po dogrywce. Obrońcy Pucharu Polski w 1/16 finału rozgrywek pokonali Śląsk Wrocław 4:2. Pomimo wyniku 0:2 do przerwy.

1/16 finału Pucharu Polski okazała się poligonem doświadczalnym dla trenerów Leszek Ojrzyński i Jan Urban. Oczywiście zespoły nie zamierzały odpuszczać, ale szkoleniowcy wykorzystali mecz do sprawdzenia kilku zmienników. Arka przeszła małą rewolucję. Poza kadrą meczową m.in. Marcus Vinicius da Silva, Patryk Kun i Grzegorz Piesio, pierwszy poważny test miał przejść nowy stoper Frederik Helstrup. Szansę w środku pola Śląska dostał 17-letni Adrian Łyszczarz, między słupkami zadebiutował Jakub Słowik.

Właśnie golkiper wrocławian od początku miał pełne ręce roboty. Kilkanaście sekund po gwizdku musiał wygarniać piłkę spod nóg Rafała Siemaszki, nie dał się też zaskoczyć po nieco przypadkowym uderzeniu głową. Słowik wyglądał na bardzo skupionego, jakby chciał za wszelką cenę zerwać z łatką "elektrycznego" bramkarza, przyznaną za czasów Pogoni Szczecin. Prawdziwą klasę pokazał jednak w 27 minucie, gdy odbił zaskakujący strzał Mateusza Szwocha z rzutu wolnego.

Zresztą to Arka była stroną dominującą. Śląsk, poza strzałem Łukasza Madeja z dystansu i kilkoma niezbyt groźnymi dośrodkowaniami Michała Maka, nie potrafił zagrozić Krzysztofowi Pilarzowi. Skoro wrocławianie nie mieli pomysłu, to postanowił im pomóc... bramkarz Arki. Ale o tym za chwilę.

Zanim Pilarz stał się antybohaterem miejscowych, Śląsk niespodziewanie objął prowadzenie. Do niezłego dośrodkowania Augusto z rzutu rożnego dopadł Mariusz Pawelec i przy biernej postawie Damiana Zbozienia w swoim stylu (czytaj - wślizgiem) wepchnął piłkę do siatki. Nie dość, że bramka stracona w 42 minucie podcięła gdynianom skrzydła, to kolegów dobił jeszcze golkiper. Raptem minutę później.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: David Beckham znów z Realem Madryt

Pilarz powtórzył "wyczyn" Pavelsa Steinborsa z zeszłorocznego półfinału Pucharu Polski z Wigrami Suwałki. Po podaniu Yannicka Kakoko bramkarz wdał się w drybling z Arkadiuszem Piechem. Może nie brzmiałoby to tak strasznie, gdyby nie fakt, że wszystko działo się... pięć metrów od bramki. Czujny napastnik Śląska odebrał piłkę i strzelił jednego z łatwiejszych goli w swoim życiu.

Rozdrażniona Arka ruszyła do frontalnych ataków po przerwie. Słowika niepokoił Szwoch, do akcji ofensywnych włączał się Tadeusz Socha. Co tu dużo pisać, bramki były kwestią czasu, szczególnie, że Śląsk zadowolił się wynikiem i nijak nie potrafił się odgryźć.

Jak szybko wrocławianie wyszli na prowadzenie, tak równie szybko je stracili. Bardzo aktywny Szwoch idealnie dośrodkował na głowę Zbozienia i obrońca zrehabilitował się za wpadkę z pierwszej części. Kibice w Gdyni nawet nie zdążyli się nacieszyć bramką, a już po raz drugi skoczyli w górę. Po efektownej akcji Filipa Jazvicia w roli kata wystąpił Siemaszko. 2:2 w ciągu dwóch minut.

Arka wypłynęła na powierzchnię i zebrała wszystkie siły, by popłynąć do kolejnej rundy. Strzał Helstrupa z linii bramkowej wybił Igors Tarasovs, kapitalną sytuację zmarnował Jazvić, na całej szerokości boiska harował Siemaszko. Śląsk był zamknięty w swojej szesnastce niczym w hokejowym zamku. Wrocławianie mogą mówić o sporym szczęściu, że dotrwali do dogrywki. Choć tak naprawdę, tylko odroczyli wyrok.

Bohaterem Arkowców został Yannick Kakoko. Pomocnik podjął bardzo odważną decyzję - zebrał piłkę na 30 metrze, złamał do środka, minął Madeja i odpalił. Jak z armaty. Słowik pofrunął w górę, ale nie miał szans na interwencję. Gdynianie potrzebowali 102 minut, by udowodnić swoją wyższość. Na fali entuzjazmu czwartą bramkę dołożył Siemaszko, walczak i egzekutor jakich mało w Polsce.

Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 4:2 (0:2)

0:1 - Mariusz Pawelec 42'
0:2 - Arkadiusz Piech 43'
1:2 - Damian Zbozień 63'
2:2 - Rafał Siemaszko 65'
3:2 - Yannick Kakoko 102'
4:2 - Rafał Siemaszko 110'

Śląsk: Jakub Słowik - Mariusz Pawelec, Piotr Celeban, Igors Tarasovs, Augusto (75' Boban Jović) - Dragojlub Srnić, Adrian Łyszczarz (70' Marcin Robak), Łukasz Madej, Jakub Kosecki, Michał Mak (46' Daniel Łuczak) - Arkadiusz Piech

Arka: Krzysztof Pilarz - Tadeusz Socha, Krzysztof Sobieraj, Frederik Helstrup, Damian Zbozień - Yannick Kakoko, Adam Marciniak (58' Szymon Nowicki), Siergiej Kriwiec, Filip Jazvić (84' Adam Danch), Mateusz Szwoch (73' Michał Nalepa) - Rafał Siemaszko

Żółte kartki: Sobieraj, Nalepa, Zbozień (Arka) oraz Piech, Łyszczarz, Kosecki, Robak, Jović, Madej (Śląsk)

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)

Komentarze (12)
avatar
JagaFunJaga
11.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
piękne widowisko, Arka bardzo fajnie jako zespół poukładana i brak bardzo dobrych piłkarzy fantastycznie nadrabiają zaangażowaniem i ciężką pracą na boisku, Śląsk może dużo dobrych nazwisk ale Czytaj całość
avatar
Andrzej Makowski
11.08.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Mamy wreszcie skrzydła, mamy kreatywny środek pola, mamy niezła obronę i mamy trenera który zdaje się ogarnia tę "bandę świrów". Jest fajnie! 
avatar
Adam Jozefczak
11.08.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Brawa dla Arki. Aż bolały oczy oglądając ta zbieranine, którą mamy w Śląsku. Kebaby same. Kosecki i Madej to za mało jak reszcie sie nie chce. Przyszli kupony odcinać. Wole już oglądać juniorów Czytaj całość
avatar
Selekcjoner 69
11.08.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
BRAWO!!! Tak grają najwięksi, wspaniały mecz i Arka mimo rezerwowego składu pokazała najwyższą klasę. To już nie jest zespół "do bicia" to czołowa drużyna ekstraklasy. 
WuMike
10.08.2017
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Wreszcie jest atak i koncepcja rozegrania piłki. Do tego trzeba dobrej formy całego zespołu oraz 2-3 "techników" z przodu, a efekty widać jak na dłoni. Arka oddała 32 strzały na bramkę Śląska. Czytaj całość