Belgia: kolejna wpadka Anderlechtu. Łukasz Teodorczyk rozmawiał z ultrasami

PAP/EPA / Łukasz Teodorczyk po strzelonej bramce
PAP/EPA / Łukasz Teodorczyk po strzelonej bramce

Fatalnie spisuje się w nowym sezonie mistrz Belgii Anderlecht. W niedzielę Fiołki przegrały z RSC Charleroi 0:2, a po ostatnim gwizdku z ultrasami Anderlechtu rozmawiał Łukasz Teodorczyk.

Polakowi nie można zarzucić braku motywacji, czy zaangażowania. Łukasz Teodorczyk to jeden z tych napastników, których nie cierpią obrońcy. Zawsze ich naciska i nie raz odciśnie stempel na nodze. Przepycha się, prowokuje, a to się podoba kibicom mistrza Belgii. Nie mogą powiedzieć, że Teodorczyk odpuszcza.

Dlatego nie tylko gole sprawiły, że fani Anderlechtu pokochali polskiego napastnika. Niemal od początku cieszył się ich zaufaniem i szacunkiem. Niejednokrotnie podczas meczów skandowali "Teo, Teo, Teo".

Gazeta "La Derniere Heure" donosi, że po niedzielnej porażce z RSC Charleroi do ultrasów z grupy "Mauves Army 2003" podszedł właśnie Teodorczyk i miał rozmawiać, dlaczego Fiołki na początku nowego sezonu spisują się tak słabo (tylko cztery punkty w trzech pierwszych meczach i 11 miejsce w tabeli).

"To pokazuje, że Teodorczyk blisko trzyma się z kibicami" - kwituje gazeta.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak kibice PSG trollują fanów Barcy. Przez Neymara

Jednak sam Teodorczyk nie ma najlepszego okresu. Po fantastycznej jesieni 2016 roku, gdy wbijał gol za golem, przyszło rozczarowanie w 2017 roku. Chociaż "Teo" już nie był tak skuteczny, to klub z Brukseli grał bardzo dobrze i zdobył mistrzostwo. Polak ostatecznie został królem strzelców wraz z Henry'm Onyekuru (Anderlecht wypożyczył go na ten sezon), ale był wyraźnie poirytowany brakiem goli.

Posucha Teodorczyka przeszła na bieżącą kampanię. Chociaż jeszcze niedawno trener Rene Weiler zapewniał, że dla niego numerem 1 jest właśnie były snajper Dynama Kijów, to Polak wciąż ma problem, żeby trafić do siatki przeciwnika. W tym sezonie w czterech meczach nie zdobył ani jednego gola, a to już 319 minut.

Nie trzeba byłoby bić na alarm, gdyby nie to, że w 2017 roku tylko w pięciu meczach udało mu się pokonać bramkarza rywala, a rozegrał aż 27 spotkań dla Anderlechtu. 6 goli to bardzo przeciętny wynik, jak na klasę zespołu, w którym występuje i łączny czas spędzony na boisku.

Dlatego ustały wszelkie spekulacje o jego transferze do mocniejszej drużyny. Jeszcze zimą wymieniało się nawet Liverpool FC jako zespół, który interesuje się Teodorczykiem. Reprezentant Polski miał odejść za 15 mln euro, ale już latem brakuje mu ofert. Wprawdzie belgijskie media podawały, że Fenerbahce Stambuł złożyło dwie propozycje kupna. Druga opiewała się na kwotę 7 mln euro, ale Fiołki życzą sobie 9. W ciągu kilku miesięcy wartość "Teo" spadła o kilka milionów.

Szansę na przełamanie będzie miał w najbliższą niedzielę, gdy Anderlecht podejmie St.Truiden.

Źródło artykułu: