Dziennikarze "Daily Mail" zostali zaproszeni przez Diego Costę do jego domu w Brazylii. Wspólnie oglądali wpadkę Chelsea FC z Burnley FC (2:3) w 1. kolejce Premier League.
Costa, po udanym poprzednim sezonie, dostał SMS-a od Antonio Conte. Włoch napisał, że dziękuje mu za grę, ale nie widzi go w składzie na nowy sezon. - Byłem zszokowany. Pokazałem wiadomość kolegom z drużyny [był akurat na zgrupowaniu reprezentacji] - mówi w wywiadzie.
28-latek nie dowierzał, że został potraktowany w ten sposób. Później nakazano mu trenować z rezerwami i nawet zakazano wstępu do szatni pierwszej drużyny.
- Chelsea potraktowała mnie jak kryminalistę - żali się reprezentant Hiszpanii. - Każą mi trenować z rezerwami i nie mogę nawet wejść do szatni pierwszego zespołu, mieć kontaktu z kolegami. Po tym wszystkim co zrobiłem dla Chelsea, to nie uważam, żeby było to sprawiedliwe. Nie jestem kryminalistą i się na to nie zgadzam. Jak chcą mnie ukarać, to proszę bardzo. Co tydzień dostaję cios, ale mi nie chodzi o pieniądze. Chcę być szczęśliwy. Jeśli będę musiał, zostanę w Brazylii. Mogę i przez rok nie grać w piłkę, nawet jeśli Chelsea wlepi mi karę i przestanie płacić - dodaje.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak kibice PSG trollują fanów Barcy. Przez Neymara
Costa przyznał, że zimą "działy się dziwne rzeczy". Mówi, że był bliski podpisania nowego kontraktu i nagle wszystko się zmieniło. Jego zdaniem Conte miał wpływ na to, że zarząd odstąpił od finalizacji umowy. Włocha uważa za "wspaniałego trenera", ale nie ma do niego szacunku jako człowieka. Twierdzi także, że nie ma charyzmy.
- Dla przykładu Jose Mourinho zadzwonił bezpośrednio do mnie i zapytał czy wszystko gra. Życzył mi powodzenia. Nigdy nie miałem z nim problemów - przyznaje Costa.
Dodaje, że chce grać w Atletico Madryt. Chelsea dostała jednak różne oferty z innych klubów. - Rozmawiałem z dyrektor sportową Chelsea Mariną Granowskają i powiedziałem: skoro trener mnie nie chce, to chciałbym wrócić do Atletico. Chciano mnie oddać do Chin albo innych klubów, ale ja wolę Madryt, dlatego odrzucałem oferty. W Hiszpanii będzie mi łatwiej z językiem - podsumowuje.