W rozmowie z "kickerem" Uli Hoeness skrytykował nieetyczne zachowanie szefów Barcelony. Oczywiście przyjmując, że to oni stali za zamieszaniem związanym z transferem Ousmane Dembele. Zawodnik nie pojawiał się na treningach,był zawieszany, robił wiele by wymusić transfer. Tyle tylko, że kluby nie są w stnie się porozumieć. Niemcy chcą 150 milionów euro, Barcelona jest gotowa dać 90 i dodatkowe 30 w bonusach.
- Jeśli to Barcelona za tym stoi, nie mam już szacunku dla tego klubu - mówi Hoeness. Zaznacza, że prowadzony przez niego Bayern Monachium nie zapłaciłby tyle za piłkarza. I co najważniejsze, że to BVB powinna decydować o transferze.
- Czy Dortmund dostanie 120, 130 czy 150 milionów, i tak klub a nie zawodnik, będzie na tym transferze wygrany. Tylko tylko, że piłkarz nie może dyktować ceny. Ważne, żeby klub pokazał, kto jest panem w domu - mówi Hoeness.
- Gdyby Ousmane Dembele był piłkarzem Bayernu, zapłaciłby 100 tysięcy euro kary z każdy dzień gdy nie trenuje. I trwałoby to aż do zamknięcia okna transferowego 31 sierpnia - mówi.
Łatwo policzyć, że gdyby Dembele był faktycznie zawodnikiem bawarskiego giganta, jego konto byłoby "szczuplejsze o ponad 1,5 mln euro".
Hoeness podkreśla, że kluby muszą respektować kontrakty zawodników, inaczej ich postępowanie jest nieetyczne.
- Takie zachowanie to dno! - Przypomnijmy, że sam Hoeness spędził kilka miesięcy w areszcie za oszustwa podatkowe.
bo można na nim zarobic te kontrakty zdemoralizuja do reszty piłkę kopana
Coutinho przyn Czytaj całość