Czytaj w "PN": Kamil Grabara: Trzeba mieć dystans do siebie i życia

Półtora roku temu zdecydował się na skok na głęboką wodę. Zamienił Chorzów na Liverpool i jest już na Anfield postrzegany jako zawodnik pierwszego zespołu.

Piłka Nożna
Piłka Nożna
Kamil Grabara Newspix / MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA / Na zdjęciu: Kamil Grabara

(...)

Grzegorz Garbacik, "Piłka Nożna": Jak układają się relacje z trenerem Juergenem Kloppem? Kamil Grabara: W porządku. Tak jak każdy inny zawodnik mam z nim dobry kontakt. Trener wszystkich postrzega jednakowo, nikogo nie faworyzuje. Każdego traktuje po prostu jako swojego piłkarza. Wszystko wygląda tak, jak powinno.

Czy to prawda, że Klopp potrafi wytworzyć w klubie tak znakomitą atmosferę, iż piłkarze mogliby skoczyć za nim w ogień?

Na pewno nie nazwałbym tego rodzinną atmosferą, bo to nijak się ma do skakania za kimś w ogień. Użyłbym raczej określenia team spirit. Kiedy przyszedłem do Liverpoolu, od razu to poczułem, więc myślę, że się udziela. Począwszy od pań na stołówce i tych, które piorą nasze stroje. A co do trenera, widać, że stara się, by drużyna była skonsolidowana. Nie miałem co prawda okazji pracować dotąd z wieloma szkoleniowcami, ale ci, na których trafiałem, byli pod tym względem… nie chcę powiedzieć, że dobrzy, bo to takie proste słowo, ale na pewno na bardzo wysokim poziomie.

ZOBACZ WIDEO FC Barcelona wygrała dla Barcelony. Wielki pech Messiego - zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Klopp ma słabość do polskich piłkarzy? Da się to odczuć? Czy raczej można włożyć takie opowieści między bajki?

Nie wiem, skąd biorą się takie historie i kto wymyślił to stwierdzenie o słabości bossa do Polaków… Łukasz Piszczek, Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski grali u trenera Kloppa tylko dlatego, że byli wybitnymi piłkarzami i na to zasługiwali. Opowieści o jakiejś słabości menedżera do Polaków są naciągane. A dlaczego nie miałby mieć słabości do Niemców? Każdy zawodnik, obojętnie z jakiego jest kraju, czy z Egiptu, czy z Algierii, czy skądkolwiek, jeśli daje z siebie wszystko i gra tak, jak grać powinien, jest szanowany przez trenera. Bo tylko to się liczy.

(...)

Zrobiłeś niedawno trochę szumu na Twitterze wpisem o bramkarzach po starcie ekstraklasy. Zaskoczyło cię, że reakcje były tak mocno negatywne?

Zastanawiam się, co ja takiego strasznego napisałem. To jest bardzo ciekawe. ("Dobrze, że ruszyła ekstraklasa, można podziwiać kwiat bramkarstwa" – przyp. red.). To, że kogoś to uraziło i poczuł, że to było skierowane do niego… Cóż, każdy reaguje inaczej. Ja prowadzę Twittera na swój sposób, tak jak mi się podoba. A akurat ten wpis nie miał na celu uderzenie w kogoś konkretnego. Nie uważam, żebym zgrzeszył wobec bramkarza z ekstraklasy (Seweryna Kiełpina z Wisły Płock – przyp. red.), ale jeśli ktoś tak do tego podszedł, to już jego sprawa. Dla mnie tweet był humorystyczny, podobnie jak dla sporego odsetka ludzi, którzy później to czytali.

Zareagowało sporo osób ze środowiska, starszych i bardziej doświadczonych.

Pytanie, czy wiek to najlepszy wyznacznik tego, czy człowiek może się wypowiadać na dany temat, czy też nie. To jest dosyć słabe myślenie. Jeśli ktoś się na czymś w jakimś stopniu zna, powinien mieć możliwość zabrania głosu. Gdyby mnie ktoś skrytykował konstruktywnie, czy nawet pozwolił sobie na bardziej ironiczne podejście, nie miałbym z tym problemu. Trzeba mieć pewien dystans do siebie i życia, a na niektóre sprawy patrzeć właśnie przez pryzmat żartu. Ilu ludzi, tyle interpretacji. Czy jednak mój wiek mnie dyskwalifikuje przed zabieraniem głosu w jakiejś sprawie? Nie sądzę.

Cała rozmowa do przeczytania w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×