Pieniądze wydane przez Paris Saint-Germain na Neymara (222 mln euro) czy FC Barcelona na Ousmane Dembele (105 mln euro) wywołują wiele kontrowersji w środowisku piłkarskim. Jednym z krytyków płacenia tak ogromnych kwot za piłkarzy jest prezydent Bayernu Monachium, Uli Hoeness.
- Moim zdaniem na świecie nie ma piłkarza wartego 100 milionów euro. Nie chciałbym wydać tylu pieniędzy, nawet gdybym je miał. To by było zbyt dużo - powiedział prezydent bawarskiego klubu. Jego zdaniem to niebezpieczne zarówno dla futbolu, jak i kibiców.
Dla fanów Bayernu nie jest to dobra informacja. Obecnie kluby za zawodników płacą po kilkadziesiąt milionów euro. Monachijczycy nie ukrywają swoich wysokich aspiracji sięgających zdobycia Ligi Mistrzów, ale bez wydania tak ogromnych kwot może to być trudne do zrealizowania. Tym samym Bayern nie jest w stanie przyciągnąć gwiazd światowego futbolu.
- Dotarliśmy do momentu, w którym musimy być cholernie ostrożny. Mówią to z całą uczciwością, nadszedł czas, aby wrócić do proporcjonalnych wydatków - dodał Hoeness, który jest orędownikiem tego, by kluby wydawały mniej pieniędzy na transfery.
Bayern w letnim okienku pobił swój rekord transferowy. Corentin Tolisso kosztował Bawarczyków 41,5 mln euro. Dodajmy, że klub z Monachium jest najbogatszym w Bundeslidze.
ZOBACZ WIDEO Dublet Roberta Lewandowskiego - zobacz skrót meczu Werder Brema - Bayern Monachium [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]