Co flaga Cracovii robiła na pogrzebie Miecugowa? Znamy odpowiedź
Na czele konduktu żałobnego na pogrzebie Grzegorza Miecugowa szedł mężczyzna z flagą Cracovii. Słynny dziennikarz w wielu wywiadach nie ukrywał, że jest wielkim fanem "Pasów".
Pogrzeb odbył się 1 września, a dziennikarza pochowano na warszawskich Powązkach. W ostatniej drodze towarzyszyło mu mnóstwo ludzi. Niektórych mógł zdziwić fakt, że na czele konduktu żałobnego szedł mężczyzna z flagą Cracovii.
Miecugow od wielu lat mieszkał w stolicy, ale urodził się i wychował w Krakowie. W jednym z wywiadów opowiedział jak zaczęła się jego miłość do "Pasów".
- Jestem z Krakowa, mieszkałem w dzielnicy Zwierzyniec w pobliżu krakowskich Błoń. Już w drugiej klasie szkoły podstawowej zapisałem się z kolegą Witkiem na gimnastykę w Cracovii. Szybko mnie to znudziło, ale przede wszystkim spowodowało, że Cracovia stała się klubem, któremu kibicuję do tej pory i to nie tylko w piłce nożnej, ale też w hokeju - mówił w portalu ekstraklasa.org.
Dziennikarz od dziecka chodził na mecze Cracovii. Pierwsze spotkania w roli kibica zaliczył w latach 60, które tak wspominał.
- Na Cracovię chodziłem, kiedy miała jeszcze drewniany stadion. Obiekt ten został podpalony i spłonął w latach sześćdziesiątych. Pierwszy mecz, który naprawdę dobrze pamiętam, to ekstraklasowe starcie Cracovii z Górnikiem Zabrze. Cracovia miała wtedy fantastyczną drużynę. Trochę za nią tęsknię, bo była to drużyna krakusów. W tamtych latach drużyny nie były zdominowane przez graczy z zagranicy, czy nawet z innych miast. W Cracovii grali chłopcy, których znało się z ulicy. To przybliżało do klubu jeszcze bardziej, to też dziś mogę powiedzieć, że Pasom kibicowałem na dobre i na złe. Częściej chyba jednak na złe - opowiadał.