Byli mistrzowie Anglii zapłacili Sportingowi za Adriena Silvę 22 mln funtów. Transfer został zrealizowany tuż przed zamknięciem letniego "okienka", ale podpisanie umowy z klubem sprzedającym i kontraktu z zawodnikiem to tylko połowa sukcesu. By zawodnik został uprawniony do gry w nowym klubie, musi też zostać zarejestrowany jako jego zawodnik.
Tymczasem Lisy nie zdążyły przeprowadzić procesu rejestracji Silvy przed upływem terminu. Dokumenty zostały przesłane 14 (!) sekund za późno. To oznacza, że Portugalczyk jest zawodnikiem Leicester City, ale do gry zostanie uprawniony najwcześniej 1 stycznia.
Klub z King Power Stadium zamierza odwołać się od decyzji FIFA. - Pracujemy z Adrienem i Sportingiem Lizbona nad tym, by przezwyciężyć problemy związane z rejestracją zawodnika. Sprawdzamy wszystkie możliwości wyjścia z sytuacji - stwierdził rzecznik prasowy Leicester City.
Sporting, który sprzedał Anglikom Silvę, umywa ręce. - Transfer jest zrealizowany. Mam nadzieję, że Leicester City znajdzie wyjście z sytuacji - powiedział prezydent portugalskiego klubu, Bruno de Carvalho.
Brak uprawnienia Silvy to duży problem dla Leicester City. Nie chodzi tylko o to, że Anglicy wydali 22 mln funtów na zawodnika, z którego nie będą mogli korzystać, a którego będą musieli utrzymywać. Portugalczyk przede wszystkim miał zastąpić w zespole sprzedanego Chelsea Danny'ego Drinkwatera. W zaistniałych okolicznościach Lisy doznały znaczącego osłabienia drugiej linii.
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Milik: Nie możemy pozwolić sobie na kolejną wpadkę