- Przez cały tydzień trenujemy z szesnastoma piłkarzami, ale nam to nie przeszkadza - dodaje. 50-latek nie zamierza narzekać na sytuację kadrową. Od początku jego pobytu w stolicy woj. świętokrzyskiego nie było tygodnia, by do dyspozycji byli wszyscy piłkarze. Jak do tej pory udawało się wychodzić z opresji całkiem nieźle (11 punktów na koncie kielczan - przyp. red.), dlatego Gino Lettieri wierzy, że podobnie będzie w starciu z Lechem.
- Lech jest przy piłce bardzo silnym zespołem. Jeszcze nie podjęliśmy decyzji jak podejdziemy do tego meczu. Poznaniacy są również bardzo dobrze zorganizowani w defensywie, ponieważ stracili tylko cztery bramki - scharakteryzował najbliższego rywala. Złocisto-krwiści powalczą w Poznaniu o sprawienie małej niespodzianki i przede wszystkim podreperowanie swojej zdobyczy bramkowej. Dziesięć strzelonych goli w ośmiu meczach, przy największej liczbie oddanych strzelów w Lotto Ekstraklasie, to przeciętny wynik, który mówi wiele o największym problemie Korony.
- To jest ciężkie, gdy mamy dużo okazji i nie strzelamy goli. Mieliśmy też w głowie mecze z Jagiellonią i Piastem, kiedy też mieliśmy dużo okazji a jednak przegraliśmy. Pracujemy nad tym w każdym tygodniu - przekonuje Lettieri. Efekty szlifowania skuteczności mają w końcu przyjść. - Mamy nadzieję, że w końcu ten pech nas opuści i piłkarze, którzy nie mogli zdobyć bramki, nam pomogą.
W związku z wąską kadrą nie należy się spodziewać rewolucji w wyjściowym składzie. Jest wielce prawdopodobne, że w piątkowy wieczór przy Bułgarskiej zaprezentuje się identyczna "11" co przed kilkoma dniami, w zwycięskim meczu z Sandecją Nowy Sącz (1:0). - Nie jesteśmy jeszcze zdecydowani kto zagra, poczekamy do piątku - przyznał trener.
ZOBACZ WIDEO Dariusz Mioduski: To początek realizacji mojej wizji