David Ginola wrócił do dramatycznych chwil. "To był cud"

Getty Images / Stu Forster / Na zdjęciu David Ginola
Getty Images / Stu Forster / Na zdjęciu David Ginola

W maju 2016 roku David Ginola przeżył dramatyczne chwile. Były zawodnik Tottenhamu przez dziewięć minut był w stanie śmierci klinicznej. Francuz przyznał, że miał wiele szczęścia. Dziewięć na dziesięć podobnych przypadków kończy się śmiercią.

W tym artykule dowiesz się o:

Do zdarzenia doszło w czasie meczu charytatywnego. W pewnym momencie David Ginola padł na murawę. Były znakomity zawodnik doznał zawału i zaczął się dławić językiem.

Francuz miał sporo szczęścia, że cała sytuacja nie skończyła się tak, jak w przypadku Ugo Ehiogu i Marca-Viviena Foe, którzy zmarli na boisku.

- Widzieliśmy, co się wydarzyło z Foe i Ugo Ehiogu - bycie sportowcem czasami nie pomaga - przyznał Ginola w rozmowie z Talksport.

- Kiedy się ma 40, 45 czy 50 lat, powinno się badać. Myśli się o tym, że jest się niezniszczalnym, ale w życiu tak nie jest. Nic nie zapowiadało tego, co się wtedy ze mną wydarzyło. Tego dnia czułem się bardzo dobrze. To był piękny dzień. Nigdy nie wiadomo co się wydarzy - powiedział.

- Każdy powinien się badać. Można żyć kolejne 20 lat. Musimy myśleć o ludziach, których kochamy. Lekarze powiedzieli mi: "David, wiesz co? Dziewięć na dziesięć osób w takim przypadku umiera". To był cud, więc trzeba się cieszyć każdym dniem. To wielka szansa, że Bóg dał mi drugą szansę w życiu - dodał.

Ginola wraca jeszcze do pamiętnego dnia. - Ludzie czekali na przyjazd karetki. Kobieta przeprowadziła resuscytację. Raz, dwa, trzy. Powiedziała mojemu przyjacielowi: "Twój kolega nie żyje". To nie było tak, że chcieli się poddać. Spróbowała kolejny raz i kolejny i moje serce zaczęło bić. Pielęgniarki powiedziały, że były zdumione moją walką o życie. Teraz chcę się cieszyć życiem i troszczyć się tych, których kocham - zakończył.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Dybala show! Zobacz skrót meczu US Sassuolo - Juventus [ZDJĘCIA ELEVEN]

Źródło artykułu: