Robert Lewandowski wydał swoim agentom polecenie: załatwcie mi transfer do Realu Madryt - takie właśnie rewelacje opublikował w połowie września hiszpański dziennik "AS". Niedługo później gazeta "SportBild" informowała, że "Lewy" uczy się już języka hiszpańskiego. Plotki, doniesienia, analizy - karuzela spekulacji kręci się w najlepsze.
Lothar Matthaeus, z którym spotykamy się w siedzibie telewizji "Eleven", nie ma najmniejszych wątpliwości: Bayern nie sprzeda "Lewego" za żadne pieniądze.
- Lewandowski ma swoje plany i marzenia, ale jest zbyt ważną postacią dla Bayernu, żeby go oddać lekką ręką. Klub będzie od niego wymagał wypełnienia kontraktu - uważa mistrz świata (1990) i Europy (1980), najlepszy piłkarz globu (1991), gwiazda zatrudniona swego czasu w Interze Mediolan czy Bayernie Monachium.
- Nie ma na rynku piłkarza, który mógłby Lewandowskiego zastąpić, który byłby od niego lepszy. Bayern nie ma żadnego interesu - ani sportowego, ani biznesowego - aby godzić się na odejście Polaka - uważa Matthaeus i dodaje: - Dla mnie Lewandowski jest najlepszą "dziewiątką" na świecie. I nie mówię tak tylko dlatego, że jestem w Polsce. Powiedziałem to już przed kilkoma miesiącami w jednym z wywiadów. Suarez, Kane, Benzema są świetni, ale "Lewy" jest lepszy. Strzela gole, zalicza asysty, świetnie porusza się po boisku: to po prostu gracz kompletny. I między innymi dlatego nie na sprzedaż.
ZOBACZ WIDEO Mocny Bayern, niezawodny "Lewy" - zobacz skrót meczu Schalke 04 - Bayern Monachium [ZDJĘCIA ELEVEN]
Lothar Matthaeus to jeden z byłych zawodników Bayernu, którzy bronili kapitana polskiej kadry tuż po tym, jak w "Der Spiegel" ukazał się głośny wywiad z naszym napastnikiem. Lewandowski mówił w nim o strategii transferowej mistrza Niemiec, padło w nim wiele odważnych stwierdzeń. - Piłkarze, którzy biorą na siebie odpowiedzialność za wynik na boisku, biorą ją także poza murawą. Robert jest takim graczem. Piłkarz ma prawo do własnego zdania - tłumaczy powód wzięcia w obronę Lewego.
Szybko dodaje: - Jestem przekonany, że celem Lewandowskiego nie było zrobienie krzywdy klubowi, słowa na pewno wypowiadał w dobrej wierze. Z drugiej jednak strony równie dobrze mógł to powiedzieć bezpośrednio Rummenigge i Hoenessowi w gabinecie, a nie na łamach prasy.
Przy okazji wizyty w Warszawie okazało się, że Matthaeus ma sporą wiedzę na temat polskiego sportu, a mecze polskiej kadry z lat 70 oglądał z wypiekami na twarzy. - Ale wy wtedy mieliście mocny zespół! - zachwyca się Niemiec. - Moje pierwsze wspomnienia z polskim futbolem sięgają lat 70, gdy miałem 12-13 lat. Wtedy polska reprezentacja osiągała największe sukcesy, zdobyliście złoty medal na igrzyskach oimpijskich, a dwa lata później - trzecie miejsce na mistrzostwach świata.
- Niemieccy piłkarze, którzy wygrali tamten mundial, wielokrotnie powtarzali, że mieli wielkie szczęście, iż w półfinale we Frankfurcie spadł deszcz i mecz rozgrywany był w takich warunkach. Polacy byli szybcy, znakomici technicznie, a warunki pogodowe sprawiły, że zabrano im atuty. W normalnych warunkach Polacy prawdopodobnie by wygrali, a Niemcy - nie zdobyli mistrzostwa. Z kolei w czasach, w których byłem piłkarzem, znakomitym zawodnikiem był Zbigniew Boniek. To był gracz europejskiego formatu. Na przestrzeni ostatnich 30 lat z polskich piłkarzy tylko Robert Lewandowski był w stanie wskoczyć na taki poziom - kończy Matthaeus.