Środowe lanie w Paryżu było jak zwolnienie gilotyny. Bayern przegrał z Paris Saint-Germain 0:3, a już kilkanaście godzin później głowa Carlo Ancelottiego toczyła się po monachijskim bruku. Wyniki oraz styl prezentowany przez mistrza Niemiec na początku sezonu były mocno niezadowalające, ale trudno było sobie wyobrazić, że klubowe władze zdecydują się na krok ostateczny. Tym bardziej że już dawno nie zdarzyło się, by zwolnienie szkoleniowca przy Saebener Strasse nastąpiło jeszcze w rundzie jesiennej.
Nerwowa atmosfera
- Jestem zdziwiony. To niepodobne do Bayernu, by na tym etapie sezonu zwalniać trenera. Ostatnim zwolnionym przez Bayern trenerem w rundzie jesiennej był Jupp Heynckes w październiku 1991 - mówi nam Tomasz Urban. - To też pokazuje, że nie chodzi tutaj tylko o mecz z PSG czy o kilka słabszych wyników, ale także o szatnię. Piłkarze dość otwarcie w ostatnim czasie krytykowali wybory Ancelottiego, a w kuluarach słyszało się, że są niezadowoleni z poziomu treningów. Rummenigge i Hoeness doszli chyba do wniosku, że relacji między trenerem a piłkarzami nie da się już uratować - uważa dziennikarz znakomicie orientujący się w realiach niemieckiej piłki.
Ostatnie tygodnie były w Monachium wyjątkowo nerwowe. Do mediów raz po raz wyciekały informacje o niezadowoleniu piłkarzy ze współpracy z Ancelottim. Po meczu z PSG Arjen Robben zapytany o to, czy drużyna stoi murem za trenerem, odparł: - Nie odpowiem na to pytanie.
Robert Lewandowski również nie gryzł się w język. Mistrzowie Niemiec zagrali w środę w zestawieniu dość eksperymentalnym. Ancelotti znów zdecydował się na rotację, w środku obrony wystąpił duet Suele - Martinez, a ustawienie taktyczne również było pewnego rodzaju nowinką. - Nie ma co ukrywać, zawsze im dłużej obrona gra ze sobą i ma w swoich szeregach szefa, tym łatwiej gra się całej drużynie. Neymar łatwo przeszedł z lewej strony na prawą, dograł przez całe pole karne do Alvesa. Za łatwo rywale dochodzili do sytuacji i wypunktowali nas - przyznał Lewy na antenie Canal Plus. Czy można więc powiedzieć, że Ancelottiego zwolnili nieprzychylni mu piłkarze?
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Gol Lewandowskiego, fatalny błąd bramkarza i strata punktów Bayernu [ZDJĘCIA ELEVEN]
- Tak naprawdę, to trenera zawsze zwalniają piłkarze. Szefostwo Bayernu jest przekonane, że dysponuje kadrą będącą w stanie nadal rządzić Bundesligą i mogącą się liczyć w rozgrywkach LM. Stąd to rozczarowanie ostatnimi meczami. Mam jednak wrażenie, że problemy Bayernu to nie tylko kwestia takiego czy innego trenera. Wyczerpała się chyba pewna formuła. Czas zacząć myśleć nad poważniejszymi zmianami. Także w sferze filozofii klubu, bo świat coraz mocniej Bayernowi ucieka. Ta drużyna, w tym kształcie, już go nie dogoni - uważa Urban.
Kto po Ancellotim?
Stery po Ancelottim przejął Willy Sagnol, były piłkarz Bayernu, który jako jego zawodnik pięciokrotnie sięgał po tytuł mistrzowski, dorzucił do tego cztery Puchary Niemiec i jedno trofeum w Lidze Mistrzów. Tyle tylko, że został trenerem tymczasowym. Nie wiadomo, jak długo będzie prowadził zespół. Na pewno w Berlinie w niedzielnym meczu z Herthą. Na trenerskiej giełdzie pojawiło się już kilka nazwisk, które mogłyby objąć stery w ekipie z Saebener Strasse. Są wśród nich Thomas Tuchel, Julian Nagelsmann czy nawet... Juergen Klopp.
- Naturalnym ruchem byłby Thomas Tuchel i byłby to znakomity wybór patrząc z perspektywy neutralnego kibica. Bo Tuchel gwarantuje jakość, ale jednocześnie jego nieprzejednany charakter może być źródłem wielu scysji w zespole. Na pewno byśmy się wtedy z Bayernem nie nudzili. Pytanie też, czy Hoeness i Rummenigge byliby gotowi na wpuszczenie do klubu kogoś o takim charakterze - zastanawia się Urban i dodaje: - Oczywiście jest jeszcze Julian Nagelsmann, który na pewno będzie kiedyś trenerem Bayernu, ale mam wątpliwości, czy to jest ten właściwy moment.
O komentarz w sprawie ewentualnego przejęcia sterów w Bayernie przez Nagelsmanna poprosiliśmy Eugena Polanskiego, byłego reprezentanta Polski, który gra w prowadzonym przez młodego szkoleniowca TSG Hoffenheim. - Lubi ofensywny styl gry, stawia na krótkie, ale intensywne treningi. Domyślam się, że praca w Bayernie to w pewnym stopniu jego marzenie, na pewno by tego chciał i myślę, że tak się w przyszłości stanie. Ale nie w tym sezonie. Julian ma charakter, nie zostawi nas w trakcie rozgrywek. Po ich zakończeniu odejście Nagelsmanna do Bayernu Monachium jest jednak całkiem prawdopodobne - uważa Polanski w rozmowie z WP SportoweFakty.
Tak czy siak, piłkarze Bayernu muszą się szybko otrząsnąć. Jeśli bowiem wciąż będą tracić punkty (w sześciu pierwszych kolejkach Bundesligi przytrafiła im się przecież porażka z Hoffenheim oraz remis z Wolfsburgiem), najgroźniejsi rywale mogą im niebezpiecznie odjechać.
- Na tle Bayernu w Borussii Dortmund panuje pełna harmonia. Wszyscy wiedzą, co mają robić na boisku, nikt nie marudzi na rotację, atmosfera jest znakomita. Każda kolejna strata punktów przez Bayern będzie ich jeszcze bardziej nakręcać. O ile w LM ich ryzykowna gra nie do końca się sprawdza, o tyle w Bundeslidze daje doskonałe efekty. Bayern nie wygląda w tym sezonie na zespół nietykalny. Kiedy go zdetronizować jeśli nie teraz? - kończy Urban.
W najbliższą niedzielę Bawarczycy zmierzą się w Berlinie z Herthą. Kolejny mecz rozegrają jednak dopiero dwa tygodnie później z powodu przerwy na mecze reprezentacji. Bayernowi moment na złapanie oddechu przyda się, jak nikomu innemu.