Śląsk, Korona Kielce i Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Tylko te zespoły nie zdobyły terytorium przeciwnika. Dziwi zwłaszcza obecność w tym gronie piłkarzy z Wrocławia. Od kilku tygodni Śląsk gra bardzo atrakcyjny futbol, dla wielu najlepszy w kraju. Styl ma przełożenie na punkty. Piłkarze Jana Urbana - po byle jakim starcie - zamienili się w pogromców faworytów (Legia, Lech) i awansowali na czwartą lokatę.
Szkoleniowiec potrzebował prawie trzech miesięcy, by poukładać po swojemu zrewolucjonizowaną drużynę. Nie kończy się już na kilkuminutowych zrywach, Śląsk stał się drużyną regularną, a zarazem przewidywalną w swojej nieprzewidywalności.
Do niedawna na głowę Igorsa Tarasovsa spadały gromy. Łotysza porównywano do bomby z opóźnionym zapłonem. Po kilku meczach obrońca złapał wspólny język z Piotrem Celebanem i w duecie zneutralizowali siłę ognia poznańskiego Lecha. Na prawej obronie zaskakująco dobrze radzi sobie Mariusz Pawelec, a przecież ze względu na jego walory (nieustępliwość i wślizgi) nieco drwiono z jego przydatności na boku defensywy. Tymczasem w meczu z Kolejorzem z powodzeniem ruszał do przodu, co więcej, jego podanie przy bramkowej akcji to majstersztyk. I takie niespodzianki zdarzają się właściwie co mecz.
Jeśli dodamy do tego skuteczność Marcina Robaka, szybkość Arkadiusza Piecha, Jakuba Koseckiego i Roberta Picha, kreatywność Michała Chrapka oraz Sito Riery, to okazuje się, że Śląsk może na stałe zadomowić się w czołówce. Przeciwko Lechowi zespół był pozbawiony słabych punktów.
ZOBACZ WIDEO Sampdoria ograła Milan, cały mecz Bereszyńskiego. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]
- Zdajemy sobie sprawę z presji. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i wspominałem zawodnikom w szatni, że w obliczu naszych wyników, w większości przypadków będziemy odbierani jako faworyci. Jest to dodatkowe obciążenie, ale jeśli chcemy powalczyć o wyższe cele, musimy sobie z tym poradzić - podkreśla Jan Urban. Zgodnie ze słowami szkoleniowca, w roli faworyta Śląsk pojedzie do Niecieczy, gdzie swoje domowe spotkania rozgrywa Sandecja Nowy Sącz.
Beniaminek wniósł sporo ożywienia do Ekstraklasy, nie tak dużo jak Górnik Zabrze, ale Radosław Mroczkowski stworzył ciekawy zespół, zdolny do niespodzianek z każdym rywalem. Jagiellonii Białystok i Lechii Gdańsk nie pokonuje się przez przypadek.
Nowosądeczanom nie wyszedł ostatni ligowy mecz w Lubinie. Poza kilkoma próbami Tomasza Brzyskiego i Patrika Mraza, Sandecja skoncentrowała się na obronie wyniku i niewiele dzieliło ją od kolejnej zdobyczy. Świetnego Michała Gliwę dopiero w 80. minucie złamał Jarosław Kubicki.
Prawdopodobnie ze Śląskiem golkiper także będzie miał ręce pełne roboty. Robak goni lidera strzelców Igora Angulo, dorobek chce poprawić Piech, który z łatwością dochodzi do sytuacji strzeleckich, ale na razie pudłuje na potęgę. O kontuzjach zapomnieli Pich i Kosecki. Z Lechem niezmordowani skrzydłowi co chwilę szarżowali, więc Patrika Mraza i Adriana Bastę czeka poważny sprawdzian. Jeden z najtrudniejszych w sezonie.
Sandecja Nowy Sącz - Śląsk Wrocław / 29.09.2017, godz. 18.00
Przewidywane składy:
Sandecja: Michał Gliwa - Adrian Basta, Michal Piter-Bućko, Płamen Kraczunow, Patrik Mraz - Bartłomiej Dudzic, Grzegorz Baran, Bartłomiej Kasprzak, Wojciech Trochim, Tomasz Brzyski, Filip Piszczek.
Śląsk: Jakub Wrąbel - Mariusz Pawelec, Piotr Celeban, Igors Tarasovs, Dorde Cotra - Michał Chrapek, Sito Riera, Jakub Kosecki, Robert Pich - Arkadiusz Piech, Marcin Robak.
Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola).