Kilka dni po tym, jak Jacek Magiera został zwolniony z funkcji trenera pierwszej drużyny Legii Warszawa, serwis sport.pl opublikował artykuł, w którym ujawnił nazwiska piłkarzy, którzy mieli rzekomo chodzić do prezesa Dariusza Mioduskiego i narzekać na szkoleniowca.
Wśród zawodników mieli być m.in. Michał Pazdan i Artur Jędrzejczyk. Ten pierwszy już wszystkiemu zaprzeczył. Z kolei w takie zachowanie drugiego nie wierzy jego agent, Mariusz Piekarski.
Jego zdaniem publikacje dziennikarzy nie mają żadnego sensu, o czym przekonuje na łamach "Super Expressu".
- To totalna bzdura! Nie wierzę w ani jedno słowo z tych oskarżeń. Żaden piłkarz nie poszedłby do prezesa donosić na Jacka! Dwa miesiące wcześniej razem zdobywali mistrzostwo Polski, walczyli o nie razem do ostatniej kolejki, a teraz mieliby na niego kablować?! I Artur też?! Absurd! - mówi Piekarski.
ZOBACZ WIDEO Specjalnie dla WP SportoweFakty! Spiker Napoli wspiera Milika. Po polsku!
[color=#000000]
[/color]
Jego zdaniem Jędrzejczyk nie po to wychodził na boisko z kontuzją, by grać przeciwko trenerowi. - Poświęcał się dla Magiery, zamiast poddać się operacji, grał ze złamanym palcem, zresztą do dziś gra non stop na środkach przeciwbólowych, bo zależy mu na drużynie.
- Ktoś wykorzystał fakt, że Legia szybko odpadła z pucharów i wmieszał chłopaków w zwolnienie, z którym nie mieli nic wspólnego - podsumowuje menedżer piłkarski.
Dodajmy, że Jędrzejczyk przejdzie wkrótce operację kontuzjowanego palca u ręki i będzie pauzował kilka tygodni. Z tego powodu nie weźmie udziału w najbliższym zgrupowaniu reprezentacji Polski.