Marek Wawrzynowski: Państwo powinno zrobić porządek z chuliganami (felieton)

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Brama nr 4 na stadionie Legii. Tędy wjeżdża się na tyły stadionu, za główną trybunę.
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Brama nr 4 na stadionie Legii. Tędy wjeżdża się na tyły stadionu, za główną trybunę.

Kibice bijący piłkarzy to tylko kolejna odsłona serialu, który pokazuje bezradność państwa w starciu ze stadionową bandyterką.

W tym artykule dowiesz się o:

Pobicie na stadionie Legii Warszawa nie jest przypadkowe. To odsłona brutalizacji stadionowego życia, w której haniebny udział ma obecny szef MSWiA, Mariusz Błaszczak.

Na początku listopada 2016 minister  powiedział: "Ten problem trzeba rozwiązać na poziomie PZPN-u i klubów".

Ta wypowiedź to było zielone światło dla chuliganów. Szefowie klubów, prezesi, to nie są wielcy amerykańscy czy azjatyccy biznesmeni, którzy czasem w obstawie tuzina ochroniarzy wpadną samolotem na kilka godzin na mecz swojej drużyny. To zwykli, choć bogatsi ludzie, których adres każdy jest w stanie ustalić w kilka godzin. Również bandyci.

Bez wsparcia państwa chuligaństwo na stadionach, trybunach i parkingach, będzie kwitło.

Błaszczak mówiąc, "radźcie sobie sami", dał im przyzwolenie na agresję, stał się tak naprawdę cichym wspólnikiem stadionowych bandytów. Kluby nie mają bowiem narzędzi do walki z bandyterką. Bez pomocy rządu stają się bezbronne. Czy zgłoszą zajście na policję? Niekoniecznie. Boją się. Po co ryzykować.

ZOBACZ WIDEO Rozmowa WP SportoweFakty: W Legii przerażenie. To co się stało jest skandalem

Pobicie piłkarzy Legii, czy raczej próba upokorzenia ich, uderzanie w tył głowy, czy z tzw. liścia, to tylko ciąg dalszy historii. Wcześniej kibice przychodzili już na "rozmowy motywacyjne" do zawodników. Do takiej doszło choćby przed meczem z Sherifem Tiraspol. Widocznie kibice uznali, że potrzebna jest kolejna rozmowa, tym razem z użyciem bardziej przekonujących argumentów.

Ciekawe, że obóz rządzący, uciekając od odpowiedzialności, ma zupełnie inne podejście niż 10 lat temu. Wtedy Zbigniew Ziobro wypowiedział chuliganom wojnę. Pojawiły się koncepcje zaostrzonych kar, sądów 24-godzinnych, zakazu chodzenia w kominiarkach na mecz i tak dalej.

Ale wtedy była inna rzeczywistość. Rządy się zmieniły, następcy PiS, Platforma Obywatelska, wzięli na celownik kibiców ostrzej niż kiedykolwiek. Było to niezdarne, pokraczne, robione bez głowy. Zbyt często polegało na wrzucenia wszystkich do jednego worka i walenia tym workiem o ścianę, na oślep. Działania Grzegorza Schetyny, ówczesnego szefa MSW, były nastawione wyraźnie na szybki efekt w sondażach niż realne rozwiązania i musiały doprowadzić do protestów i to ludzi zasłużonych, wiarygodnych, jak choćby Zbigniew Romaszewski, senator PiS.

Tamte rządy doprowadziły do tego, że chuligani piłkarscy z czasem stały się kolejną barykadą walki z PO. Zbudowano wokół nich całą totalnie naciąganą patriotyczną mitologię, ich pełnomocnicy występowali w różnych "niezależnych" telewizjach. Wykorzystano ich politycznie. Stracono nad tym kontrolę i dziś mamy do czynienia z chorą nieformalną symbiozą środowisk niemalże przestępczych z rządem. "My was nie ruszamy, a wy nas".

Mówiąc wprost, dziś atak na środowisko chuliganów nie jest na rękę partii rządzącej. Lepiej pewne rzeczy przemilczeć, prawda?

To bardzo przykre, bo zdarzenia na Legii są przecież jedynie kolejną odsłoną smutnego obrazka.

W ciągu zaledwie roku na Legii mieliśmy kilka poważnych incydentów. Zadymy na meczu z Borussią Dortmund to jedna z największych kompromitacji polskiej piłki od lat. Potem kopnięcie w głowę kibica podczas świętowania mistrzostwa Polski ujawniły dla wielu szokującą prawdę - chuligani sami pilnują porządku podczas fety. Ale Legia nie jest wyjątkiem. Jest jedynie najbardziej medialna.

Kibice Górnika zmusili piłkarza do badania wariografem, chuligani Widzewa próbowali zerwać negocjacje ze sponsorem i przejąć klub, mówiąc o tym, że chcą by było tak samo jak... w Wiśle Kraków. Rozmowy wychowawcze miały miejsce też w Gdańsku czy w Cracovii (choć ta ostatnia podobno sympatyczna i budująca).

Coraz częściej możemy mówić o budowaniu się struktur mafijnych. Słyszę na przykład z dobrego źródła, że walki kibiców kilku klubów na południu kraju nie były żadną ustawką, ale walką o rynek domów publicznych. To sporo mówi.

Jeśli rząd nie zmieni nastawienia, ten ruch będzie kwitł. Czasem będzie schodził do podziemia, czasem będzie wyżej. Ale o podobnych sytuacjach, jak na stadionie Legii,  będziemy słyszeli regularnie. I coraz częściej.

Przeczytaj inne teksty autora

Źródło artykułu: