System powtórek wideo (Video Assistant Referees) polega na weryfikacji kluczowych wydarzeń na boisku. Dodatkowi sędziowie mają dostęp do kilku monitorów, gdzie analizują powtórki. Technologia może być użyta w czterech sytuacjach - po zdobytym golu, czerwonej kartce, kontrowersjach w polu karnym i pomyleniu zawodnika, który ma zostać ukarany kartką.
W niedawnym meczu Lecha z Legią (3:0), dzięki systemowi VAR, słusznie zmieniono decyzję o rzucie karnym. Sędzia Szymon Marciniak początkowo podyktował jedenastkę dla gości, a po obejrzeniu zapisu wideo słusznie uznał że Dominik Nagy nie był faulowany przez Lasse Nielsena.
Przykład z Poznania udowadnia, że VAR działa i powinien być wykorzystywany. Głosów krytyki jednak nie brakuje, a wszystko za sprawą serii wpadek, które miały miejsce od początku funkcjonowania systemu.
Pierwszym poważnym testem był Puchar Konfederacji. W meczu Chile z Kamerunem sędzia Damir Skomina po analizie wideo nie uznał gola dla Chile, gdyż według niego jeden z zawodników był na pozycji spalonej. Sprawa była bardzo dyskusyjna, a większość ekspertów uważała, że spalonego nie było.
W meczu z Niemcami Australijczycy zdobyli gola tuż po tym, jak jeden z zawodników tej reprezentacji zagrał ręką. Arbiter Mark Geiger mimo analizy VAR gola uznał. Z kolei w półfinałowym spotkaniu Portugalii z Chile sędzia Alireza Faghani nie użył systemu, choć w polu karnym ewidentnie faulowany był Francisco Silva.
ZOBACZ WIDEO: Dziennikarze WP SportoweFakty: To była absolutna dominacja Polaków, ale dziś nie można się tym podniecać
[color=#000000]
[/color]
System jest używany w dwóch meczach każdej kolejki Lotto Ekstraklasy, a także między innymi we Francji, Niemczech, Holandii, Włoszech czy USA. Ostatnie tygodnie dały kolejne argumenty przeciwnikom VAR.
W niedawnym meczu Bundesligi między Borussią Dortmund a 1.FC Koeln (5:0) doszło do poważnej kontrowersji. Po rzucie rożnym gola na 2:0 zdobył Sokratis Papastathopoulos. Sędzia Patrick Ittrich po analizie wideo uznał bramkę, choć chwilę przed strzałem zawodnika BVB odgwizdał faul na bramkarzu Koeln. W efekcie Borussia podwyższyła wynik w momencie, gdy gra była przerwana.
Kilka dni wcześniej doszło do kontrowersji w Mediolanie. Sędzia Claudio Gavillucci aż pięć minut analizował, czy Interowi należy się rzut karny w meczu ze SPAL. Mauro Icardi wykorzystał jedenastkę pięć minut po tym, jak w polu karnym faulowany był Joao Mario. Co ciekawe, mimo tak długich rozważań, arbiter przedłużył pierwszą połowę o zaledwie dwie minuty, o co piłkarze gości mieli do niego słuszne pretensje.
Zwolennikiem VAR jest prezydent FIFA Gianni Infantino, który chciał, aby udało się wyeliminować błędy, które w przeszłości zdarzały się w wielu meczach, między innymi na mistrzostwach świata. Rośnie jednak grono krytyków, którzy uważają, że proces implementacji systemu nie przebiega prawidłowo, a decyzja o wprowadzeniu go była zbyt pochopna.
Międzynarodowa Rada Piłkarska (International Football Association Board), która zajmuje się tworzeniem i nowelizacją przepisów gry w piłkę, ma pochylić się nad problemem VAR na grudniowej sesji, a następnie w marcu 2018 roku.
Część ekspertów domaga się zauważalnej poprawy efektywności systemu. W innym przypadku wdrożenie go może zostać wyhamowane i przekazane do dalszych testów. - Moją główną obawą jest to, że za bardzo się z tym pospieszyliśmy. Przed nami finały mistrzostw świata, więc to ryzykowna strategia - uważa Jonathan Ford z walijskiej federacji.
Jeśli w najbliższych miesiącach dojdzie do kolejnych kontrowersji z udziałem VAR, system może nie zostać zastosowany na mistrzostwach świata w Rosji.
A PRZECIEŻ PUTINEK TYLE ZAINWESTOWAŁ !