Wrocław jeszcze chyba nie wszędzie dotarł - komentarze po meczu Sandecja Nowy Sącz - KSZO Ostrowiec

Czerwona kartka dla Łukasza Szymoniaka w 67. minucie i osiem minut później bramka Wojciecha Fabianowskiego dały trzy punkty w ligowej tabeli zespołowi Sandecji Nowy Sącz w potyczce z liderem rozgrywek - KSZO Ostrowiec Św. Nie zmienia to jednak faktu, że to ostrowczanie pozostali na pierwszej lokacie w ogólnej klasyfikacji. Piłkarze obu zespołów zgodnie potwierdzili, że arbiter spotkania nie poradził sobie z powierzonym mu zadaniem, chcąc być pierwszoplanową postacią meczu.

Wiesław Wojno (trener KSZO Ostrowiec Św.): Mogę powiedzieć, że to był mecz walki - tak jak przewidywałem - gdzie mogą się posypać kartki, mogą być prowokacje i to się właściwie sprawdziło w stu procentach. Z przebiegu meczu można powiedzieć, że było to spotkanie na remis ze wskazaniem na drużynę, która strzeli bramkę. Strzeliła Sandecja i to ona jest o trzy punkty bogatsza. Można powiedzieć, że przegraliśmy na własne życzenie. Ostrzegałem zawodników przed takimi zachowaniami, przed dyskusjami z sędzią i stało się tak, że jeden nie wytrzymał, osłabił zespół, stąd zrobiła się luka, błędy w obronie i Sandecja to wykorzystała. Jeśli chodzi o skład personalny, to do środy przemyślę sprawę, by zestawić zespół tak, aby wygrać spotkanie z Przebojem.

Tomasz Dymanowski (bramkarz KSZO): Ogólnie to był mecz na remis i my zasłużyliśmy na taki wynik. Sandecja w zasadzie niczym nas nie zaskoczyła, bo byli to zawodnicy grający nie w piłkę tylko w nogi przeciwnika. Był to typowy mecz walki, a my nawet po czerwonej kartce i straconym golu mieliśmy przewagę, aby zdobyć bramkę wyrównującą, ale niestety nie udało się. Jesteśmy na pozycji lidera i postaramy się to miejsce utrzymać do końca rozgrywek, a ja osobiście myślę, że w jakiś sposób udowodniłem, że jeśli trzeba to jestem gotowy stanąć między słupkami w bramce KSZO. Chciałbym też serdecznie podziękować kibicom z Ostrowca za wsparcie na tym meczu i prosić o równie gorący doping w najbliższym spotkaniu z Przebojem, bo w tym meczu musimy zainkasować komplet punktów. Wydaje mi się, że limit bramek straconych przez KSZO został już wyczerpany i będzie już tylko lepiej. Chciałbym jeszcze serdecznie podziękować za wsparcie przed tym meczem mojej żonie - ona będzie wiedziała o co chodzi.

Radosław Kardas (obrońca KSZO): Zdecydowanie przegraliśmy to spotkanie na własne życzenie. Wydaje mi się, że mimo wszystko zabrakło nam trochę walki i może wyszliśmy na ten mecz odrobinę wystraszeni. Teoretycznie było to spotkanie na remis, do jednej bramki - kto strzelił wygrał i zainkasował trzy punkty. Warunkiem w tej lidze jest walka i my po straceniu bramki staraliśmy się zmienić niekorzystny dla nas rezultat, grając nawet w dziesiątkę, jednak nie udało się niestety. Wprawdzie po Sandecji wypadło nam z obrony dwóch zawodników, jednak myślę, że po powrocie Stachurskiego da się tę linię defensywną poskładać i w najbliższym spotkaniu w środę z Przebojem wygrać. Teraz ten mecz jest dla nas najważniejszy, bo w nim musimy zwyciężyć i na nim się skoncentrujemy. Musimy zagrać przynajmniej tak jak z Sokołem i zdobyć trzy punkty.

Tomasz Ciesielski (obrońca KSZO): Był to typowy mecz walki. Każda z drużyn miała swoje sytuacje, gdyby jeszcze tylko sędziowanie było uczciwe, moglibyśmy ten mecz wygrać. Przegrywaliśmy może troszkę w środku. Ogólnie przegraliśmy dzisiaj jako zespół walecznością. Drużyna Sandecji bardzo walczyła, ale walczyła bardzo brutalnie co odczuła część naszych chłopaków w tym i ja. Myślę, że czerwona kartka to była jedna z opcji, która mogła przechylić szalę zwycięstwa, ponieważ spotkały się dwa wyrównane zespoły, ale sędzia nie powinien tak robić, bo sam siebie tylko źle ocenił. Wszystkie sporne sytuacje sędziował na korzyść Sandecji i to jako piłkarza najbardziej mnie boli. Myślałem, że takie rzeczy już się skończyły, bo Wrocław ostro z tym walczy, ale widać, że jeszcze chyba nie wszędzie dotarł.

Adam Cieśliński (napastnik KSZO): Graliśmy jednym napastnikiem i było ciężko zrobić coś więcej. Później ta czerwona kartka dla nas i się posypało. bo tak, to ten mecz był wyrównany i spokojnie byśmy remis dowieźli do końcowego gwizdka, a może pokusilibyśmy się jeszcze o jakąś kontrę. A tak to musieliśmy się cofnąć i straciliśmy głupią bramkę. Jednak to nic straconego, bo to jest jeden mecz, a wiadomo, że wszystkiego się nie wygra. Teraz mamy w środę mecz przed własną publicznością i musimy go wygrać.

Łukasz Szymoniak (obrońca KSZO): Przeciwnik mnie sprowokował, a ja za łatwo dałem się sprowokować i to był mój błąd. Jeśli się nie mylę, to jest bodajże moja pierwsza czerwona kartka, jaką dostałem w karierze i żałuję tego bardzo mocno, tym bardziej, że przegraliśmy mecz. Spotkanie było ogólnie jak najbardziej na remis. W pierwszej połowie mieliśmy sytuacje i mogliśmy zdobyć bramkę, wtedy ten mecz na pewno inaczej by się ułożył. Niestety, przegraliśmy i mamy trzy punkty przewagi nad drugą drużyną. Trzeba grać dalej, bo awans jest jeszcze w naszym zasięgu.

Robert Moskal (trener Sandecji Nowy Sącz): Cieszę się ogromnie, że zdobyliśmy dzisiaj trzy punkty. Udało nam się strzelić bramkę i nadal walczymy o I ligę. Śmiem twierdzić, że teraz jesteśmy bliżsi tego awansu. Mógłbym nawet powiedzieć, że dwie drużyny I-ligowe już widziałem.

Ján Fröhlich (obronca Sandecji): Na pewno spodziewaliśmy się ciężkiego meczu, aczkolwiek wierzyliśmy we własne możliwości, umiejętności. Liczyliśmy na zwycięstwo i chwałą chłopakom za walkę, za ambicję i dobrą grę. Wiadomo, że rywal nie był słaby i też chciał wygrać mecz, aczkolwiek grali z Sandecją i to Sandecja na dzień dzisiejszy okazała się lepsza.

Piotr Chlipała (napastnik Sandecji):Był to ciężki mecz. Ta czerwona kartka chyba nam troszkę pomogła. My się bardziej ruszyliśmy, natomiast KSZO już tak nie atakowało, dlatego mogliśmy bardziej ruszyć do przodu. Są to bardzo ważne trzy punkty. Myślę, że właśnie zrobiliśmy poważny krok do tego, by osiągnąć ten cel, jakim jest awans. Oby tak dalej. Teraz jedziemy na Hetmana Zamość. Musimy to podtrzymać i myślę, że będzie dobrze. Uważam, że sędzia sam bardzo wysoko sobie podniósł poprzeczkę, bo już w trzeciej minucie dał kartkę - nie potrzebnie. A skoro zaczął rozdawanie tak wcześnie, to można powiedzieć, że później już praktycznie każdy faul był honorowany kartką. Chyba trochę za bardzo się pośpieszył. Czasami tak jest, że to sędzia próbuje być większym bohaterem niż piłkarze.

Wojciech Fabianowski (napastnik Sandecji): My też gramy ostro, nie odstawiamy nogi. Spodziewaliśmy się tutaj ciężkiego meczu i tak było. Sytuacji z czerwoną kartką nie widziałem, ponieważ byłem odwrócony i biegłem już do piłki, która była skierowana do przodu i szczerze mówiąc, naprawdę nie widziałem tej sytuacji więc ciężko mi się do niej odnieść. Myślę, że jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu i w kolejnych meczach, również tym środowym, nie będzie problemu.

Komentarze (0)