- Na pewno pozostaje duży niesmak po pierwszej połowie spotkania, kiedy mecz był wyrównany, a my byliśmy bliscy zdobycia bramki, kiedy Rafał Grzyb trafił w słupek. W sumie w pierwszej połowie nasza gra wyglądała tak, jak sobie to zakładaliśmy przed meczem. Mieliśmy w tym meczu zagrać pewnie i spokojnie. Wiedzieliśmy, że Górnik będzie chciał to spotkanie za wszelką cenę wygrać. Jednak dobrze realizowaliśmy założenia taktyczne - powiedział po meczu z Górnikiem snajper Polonii, Michał Zieliński.
Napastnik klubu z Bytomia nie był jednak zadowolony z gry drużyny w drugiej odsłonie spotkania: - Druga połowa była w naszym spotkaniu dużo gorsza. Wdarły się w nasze szeregi nerwowość i dekoncentracja, co Górnik wykorzystał bezlitośnie strzelając dwie bramki. Można powiedzieć, że trafienia dla Górnika były na nasze życzenie. One zresztą ustawiły mecz - kręcił z niezadowoleniem głową Zieliński.
Zdaniem zawodnika Polonii spotkanie było wyrównane: - Wprawdzie nie stworzyliśmy sobie w tym meczu zbyt wielu klarownych sytuacji do zdobycia bramki, ale Górnik także nie stwarzał sobie zbyt wielu okazji do zdobycia bramki. Z przodu byłem osamotniony, bo trener jak na razie stawia na grę na jednego napastnika i my musimy jak najlepiej wypełniać założenia trenera - tłumaczył napastnik śląskiej drużyny.
Snajper drużyny z ulicy Olimpijskiej uważa, że na styl gry bytomian mógł wpłynąć brak na murawie Jacka Trzeciaka: - Z tego co pamiętam, kiedy Jacka nie ma na boisku Polonia przegrywała. Tak też się stało i tym razem. Na pewno w tym meczu brakowało nam jego świetnych podań. Przegraliśmy jednak prestiżowe spotkanie i nie możemy się tłumaczyć tym, że zabrakło jednego czy dwóch zawodników i to są główne przyczyny naszej porażki. Nie szukamy tego rodzaju usprawiedliwień, lecz myślimy o kolejnych meczach, które wciąż przed nami - podkreślił Zieliński.
- Odkąd gramy w ekstraklasie zawsze końcówki sezonu były w naszym wykonaniu słabsze niż reszta gier w trakcie sezonu, ale jak dotychczas wszystkie kończyły się dla nas dobrze. Wierzę, że sezon zakończy się dla nas happy endem. Nie wyobrażamy sobie żeby tym razem miało być inaczej - zakończył Michał Zieliński.