Radosław Mroczkowski: Każdy chciał wygrać. W piłce nożnej suma szczęścia równa się zero

PAP / Andrzej Grygiel / Piłkarze Sandecji Nowy Sącz cieszą się z gola
PAP / Andrzej Grygiel / Piłkarze Sandecji Nowy Sącz cieszą się z gola

W sobotę w Gliwicach działo się bardzo dużo. Piast zremisował z Sandecją 2:2, a gospodarze strzelili wyrównującego gola w piątej minucie doliczonego czasu gry. Obie drużyny grały bez kompleksów i walczyły o trzy punkty.

Piast Gliwice mocno potrzebował punktów, jednak tym razem nie zgarnął pełnej puli. - Mogę być zadowolony z wielu fragmentów tego spotkania, ale nie z wyniku. Mieliśmy klarowniejsze stuprocentowe sytuacje, przynajmniej dwie - trzecia też była dobra, ale straciliśmy bramki i musieliśmy gonić wynik. Trzeba doceniać ten punkt, choć widzimy postęp w drużynie - powiedział Waldemar Fornalik, trener gliwiczan.

- Nie pozostaje nam nic innego, jak systematycznie pracować nad tym, co rozpoczęliśmy. Widzimy już pierwsze efekty, jednak kontuzje zawodników pokrzyżowały nam plany i musimy sobie z tym radzić. Zawodnicy bardzo chcą i pokazali się z dobrej strony - dodał.

Sandecja Nowy Sącz była o krok od wygranej w Gliwicach. - Na pewno było to dobre spotkanie dla widowiska, ale my graliśmy fazami. Na początku gdy straciliśmy bramkę trochę nas przyhamowało i ciężko nam było wejść w spotkanie. Później brawa dla zespołu, bo była determinacja, zaangażowanie i sytuacje. W meczu było sporo okazji z obu stron i szkoda, że nie udało nam się utrzymać prowadzenia. W piłce nożnej suma szczęścia równa się zero, bo i gospodarze mieli swoje szanse. Każdy chciał wygrać i zdobyć punkty - ocenił Radosław Mroczkowski.

Pierwszą bramkę beniaminek Lotto Ekstraklasy strzelił po analizie systemu VAR. - To było potwierdzenie tego, że był gol. Jak są takie przepisy i ktoś to wprowadza, to co mi pozostaje? Akceptujemy to i nie ma innego wyjścia. Raz jest to na korzyść, innym razem w drugą stronę. Ja bym nie polemizował, bo bramka była jak najbardziej prawidłowa - podsumował.

ZOBACZ WIDEO Kontuzja Kamińskiego i nerwowa końcówka. Zobacz skrót meczu VfB Stuttgart - 1.FC Koeln [ZDJĘCIA ELEVEN]

Komentarze (0)