Leszek Orłowski
W niejakim uproszczeniu: eliminacje to pole popisu dla selekcjonera, zaś finały stanowią dowód także trenerskiego kunsztu, lub jego braku, człowieka stojącego na czele drużyny narodowej. Dopiero bowiem na zgrupowaniu przed nimi szkoleniowiec ma kilkanaście dni na wspólne treningi, a więc szansę nauczenia czegoś zawodników. I właśnie występ na Euro 2016 pokazał, jak tęgim fachowcem jest pod tym względem Adam Nawałka. Zespół bowiem grał we Francji futbol świetnie zorganizowany.
(...)
Lewa obrona
Jeśli chodzi o pierwszą, podczas Euro 2016 życiową formę osiągnął Artur Jędrzejczyk (na zdjęciu) i tylko ten fakt umożliwił zespołowi Nawałki dotarcie do ćwierćfinału. Nadludzkim wysiłkiem, grając na absolutnej granicy możliwości, robił w ofensywie mniej więcej 60 procent tego, co Łukasz Piszczek po stronie prawej. Wystarczyło. Bo bez sensowej obecności na połowie przeciwnika obu bocznych obrońców nie da się dziś w futbolu daleko zajść. Co z tego, że w finałach Euro 2012 mieliśmy świetną prawą stronę (niezniszczalni Piszczek i Kuba Błaszczykowski), skoro absolutny brak lewej sprawiał, że rywale ją odpuszczali i koncentrowali się na zatrzymywaniu duetu z Borussii Dortmund?
Teraz i tak jest lepiej, mamy Kamil Grosickiego, ale lewy obrońca też wydaje się niezbędny. Wątpliwe, by Jędrzejczyk raz jeszcze wzniósł się na ów poziom. Tym bardziej mało prawdopodobne jest, że przynajmniej tak, jak on w 2012, zagra w Rosji Bartosz Bereszyński. To kolejny lewy defensor przestawiony na siłę z prawej strony, który musi nabierać całkiem innych nawyków. Maciej Rybus z kolei jako lewy obrońca albo niewiele daje zespołowi w ofensywie, albo zapomina o bronieniu.
No więc zamknijmy oczy i wyobraźmy sobie, że na tej pozycji szaleje odpowiedzialny, do bólu skuteczny, lecz zarazem pełen fantazji i śmiałości Filipe Luis. Doprawdy piękna wizja!
ZOBACZ WIDEO Lewandowski tym razem z akcji, wysoka wygrana Bayernu. Zobacz skrót meczu z SC Freiburg [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Mediapunta
Od dawna też naszej drużynie brakuje porządnej dziesiątki. Oczywiście, wariant z Arkadiuszem Milikiem jako partnerem Roberta Lewandowskiego jest sprawdzony i wielokrotnie okazał się skuteczny, nawet w bojach z bardzo silnymi zespołami. Obaj ci zawodnicy wymieniali się miejscami w osi pionowej, co zaskakiwało przeciwników. Po pierwsze jednak, Milik znów jest kontuzjowany i nikt nie zagwarantuje, że na mundialu będzie i w odpowiednim zdrowiu, i w oczekiwanej formie. Po drugie zaś, niezależnie od niego biało-czerwonym bardzo jest potrzebny dopracowany wariant gry w systemie 1-4-2-3-1.
Jako dziesiątka nie czuje się w pełni komfortowo ani Piotr Zieliński, ani Karol Linetty. Czasami, patrząc na grę Orłów, aż prosi się, by posłać na boisko kogoś, kto umiałby narzucić porządek atakowi pozycyjnemu, stale być blisko Lewego i rozegrać z nim kilka akcji z rzędu. Zatem jeszcze raz to samo ćwiczenie z wyobraźni: Dybala jako mediapunta – półnapastnik, drugi wielki lider gry ofensywnej biało-czerwonych, samodzielny ośrodek decyzyjny, ale zarazem piłkarz, który wydobywa jeszcze więcej z Lewandowskiego, a także ze skrzydłowych uruchamianych raz po raz dokładnymi podaniami… To także zachwycająca perspektywa.
(...)
Cały artykuł do przeczytania w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".