"Hej, @kingjames, ja twoją mam. A czy ty masz moją" - tak RL9 podpisał zdjęcie, na którym pozuje w koszulce Cleveland Cavaliers z numerem 23 i wykonuje najbardziej znany na świecie koszykarski trick - stara się utrzymać piłkę na palcu wskazującym. Podpis pod zdjęciem opatrzył symbolami piłki do koszykówki i do piłki nożnej.
Obie wielkie gwiazdy światowego sportu związane są kontraktami z firmą Nike (LeBron James dożywotnio, a zarobi na tym ponad miliard dolarów), więc być może zamieszczenie fotki przez Lewandowskiego wynikało nie tylko z przypływu dobrego humoru w słoneczne niedzielne popołudnie.
Kto wie, może wkrótce zobaczymy w mediach społecznościowych odpowiedź trzykrotnego mistrza NBA na posta snajpera Bayernu Monachium?
Tak czy inaczej, kapitan reprezentacji Polski po raz kolejny pokazał, że sport to dla niego nie tylko piłka nożna. "Lewy" pochodzi z rodziny o sporych siatkarskich tradycjach, tę dyscyplinę uprawiały jego mama i siostra. On sam siatkówkę również lubi, przyjaźni się też z reprezentacyjnym środkowym Andrzejem Wroną.
Przyjacielem Lewandowskiego jest także jeden z najwybitniejszych polskich piłkarzy ręcznych Grzegorz Tkaczyk. W 2015 roku piłkarz Bayernu oglądał z trybun mecz mistrzostw świata w Katarze w tej dyscyplinie pomiędzy Polską a Niemcami.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski o włos od zdobycia bramki! Zobacz skrót meczu Hamburger SV - Bayern Monachium [ZDJĘCIA ELEVEN]
Z kolei w lutym tego roku najlepszy strzelec eliminacji mistrzostw świata 2018 wybrał się z przyjaciółmi do Oberstdorfu na konkurs lotów narciarskich. Wjechał wówczas nawet na górę skoczni i rozmawiał z naszymi reprezentantami.
Maciej Kot mówił nam później, że wizyta "Lewego" była dla nich dużym wydarzeniem, a wśród ich niemieckich kolegów wywołała zazdrość.
- Oni dobrze wiedzą, kto to jest, bo interesują się piłką nożną, oczywiście nie wszyscy są kibicami Bayernu, bo pochodzą z różnych części Niemiec. Dla nich pojawienie się Roberta w Oberstdorfie było ogromnym zaskoczeniem, ale też widać było w ich oczach zazdrość, że żaden niemiecki zawodnik nie przyjechał ich oglądać i dopingować. A Robert, największa gwiazda nie tylko polskiej piłki, ale i Bundesligi, pojawił się, żeby wspierać polskich skoczków na niemieckiej ziemi. Dla nas to było niesamowitą sprawą - wyznał mistrz świata z Lahti w konkursie drużynowym.