Pogoń Szczecin po wichurze. Prezes: Nie ma zagrożenia spadkiem

PAP / Jan Dzban / Na zdjęciu: Piłkarze Pogoni Szczecin cieszą się z gola
PAP / Jan Dzban / Na zdjęciu: Piłkarze Pogoni Szczecin cieszą się z gola

Prezes Pogoni Szczecin przekonuje, że ostatnia w Lotto Ekstraklasie drużyna nie jest zagrożona spadkiem. - Nie będziemy świętować jubileuszu na zapleczu ekstraklasy - twierdzi Jarosław Mroczek.

Zarząd Pogoni Szczecin zastanawia się od dwóch miesięcy, co zrobić, żeby drużyna spełniała chociaż minimalne oczekiwania. Poprzedni mecz wygrała 19 sierpnia. Od tego dnia odpadła z Pucharu Polski i zleciała na ostatnie miejsce w tabeli Lotto Ekstraklasy. - Wszystkie decyzje, jakie podejmujemy, są po to, żeby wytworzyć spokój, pozytywną atmosferę oraz wiarę wokół drużyny. Jestem przekonany, że zmiana jest możliwa pomimo wszystkich ostrych komentarzy. Pogoń zacznie grać i przyniesie nam wiele radości - przekonuje Jarosław Mroczek, prezes klubu.

Do decyzji, które mają tworzyć pozytywną atmosferę, trudno zaliczyć zamrożenie połowy pensji sztabu szkoleniowego i piłkarzy. - Podjęliśmy tę decyzję nie ze względu na zawodników, a ze względu na dziennikarzy i kibiców. Publiczność wyładowywała negatywną energię na piłkarzach i chcieliśmy, żeby przestała po nich "skakać". Wiedzieliśmy, że będziemy krytykowani i padnie wobec nas wiele niecenzuralnych słów. Przeżyliśmy i dzięki temu zdjęliśmy presję z zawodników - przedstawia swój punkt widzenia Mroczek.

Po porażce 2:3 z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza celem ataku pozostali jednak piłkarze. Granatowo-bordowi zostali zwyzywani z trybun, a skoro nie chcieli podejść po ostatnim gwizdku do kibiców, to ich przedstawiciele pobiegli pod szatnię. Dostęp do niej zagrodziła policja.

W poniedziałek Pogoń odchudziła sztab szkoleniowy o Paolo Terziottego, trenera przygotowania fizycznego, który podał się do dymisji. Wszystkie zadania Włocha przejął Rafał Buryta. - Ta zmiana zmusza nas do tego, żeby chwilę poczekać na efekty. Gdyby było tak, że jest jakaś jedna dobra metoda przygotowań, to wszyscy by ją stosowali - opowiada prezes.

ZOBACZ WIDEO: Inter pokonał Sampdorię. Gol Kownackiego obudził drużynę [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- To nie jest kwestia braku umiejętności Paolo. Wybrał po prostu metodę i drogę, która u nas nie dała efektów. Kilku piłkarzy wygląda świetnie fizycznie. Reszta faktycznie źle i tego nie ukrywamy. Mówił o tym nawet trener Skorża po ostatnim meczu - dodaje.

Skorża pozostał na stanowisku szkoleniowca Pogoni pomimo serii sześciu porażek i dwóch remisów. Przygotowuje Portowców do starcia na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław. - Nie było mowy o rozstaniu się z trenerem Skorżą, ponieważ wiemy, jakie ma umiejętności. Słyszałem głosy, że gdyby miał honor, to podałby się do dymisji. On nas pytał, czy chcemy z niego zrezygnować. Odpowiedzieliśmy, że nie. Trener Skorża obejmuje o wiele szerszy aspekt niż tylko przygotowanie fizyczne. Ponosi za nie odpowiedzialność, ale to nie był wystarczający powód, żeby rozwiązywać umowę - mówi Mroczek.

Pogoń nie ma obecnie wielu argumentów, by punktować w Lotto Ekstraklasie, mimo to jej prezes jest przekonany, że wydostanie się ze strefy spadkowej. - Nie ma zagrożenia, że będziemy świętować jubileusz na zapleczu ekstraklasy. 80 procent sukcesu jest w głowie i wydaje mi się, że przez ostatnie dni coś w tym temacie zmieniliśmy.

Źródło artykułu: