Więcej niż klub. Na czym polega fenomen Widzewa?
Łódź, aleja Piłsudskiego 138 - to adres znany wszystkim kibicom piłkarskim w Polsce. Co dwa tygodnie stadion trzecioligowego Widzewa wypełniał się w 2017 roku niemal do ostatniego miejsca. Dzień meczowy po wschodniej stronie miasta to święto.
Wtóruje mu pan Mateusz z Łodzi, który wraz ze swoim tatą stara się pojawiać na każdym meczu ich drużyny. - Łodzi brakuje sukcesu. W mieście panuje obecnie moda na Widzew. Kibice pokochali swój klub na nowo. Kiedyś uwielbiali go za sportowe sukcesy, a dziś mogą dopingować na pięknym stadionie - stwierdza. - Widzew zawsze miał kibiców, ma i mieć będzie. Choćby grał w piątej czy szóstej lidze - dodaje tata, który na mecze Widzewa chodzi już od 25 lat.
Nieco mniej regularnie na spotkania chodzi inny "karnetowicz" z trybuny C, mieszkający na Bałutach pan Marcin, który powrócił na stadion Widzewa po latach nieobecności spędzonych między innymi poza granicami kraju. Do ponownej przygody z Widzewem zachęcili go znajomi, którzy już wcześniej zaopatrzyli się w klubowe abonamenty. Jak opowiada, nie musiał być długo namawiany. - Podczas pierwszej mojej powrotnej wizyty na Widzewie, podziwiałem nowy stadion. Uwielbiam to, że nie jest odgrodzony od miasta, jak to bywa z innymi obiektami w Polsce. Ludzie zwracają uwagę na stadion, kiedy go mijają - mówi.