Hop - bęc po 26. kolejce I ligi

Sytuacja w ligowej tabeli staje się coraz bardziej nieciekawa dla GKP Gorzów, który w ostatniej kolejce przegrał swój kolejny mecz i coraz bardziej zbliża się do strefy spadkowej. Z drugiej strony swój mały dotychczas dorobek podreperował Motor, który wreszcie – po półrocznym oczekiwaniu - wygrał swój mecz. Z zespołów walczących o utrzymanie zupełnie inną formę prezentują Stal i Warta, które sukcesywnie zbierają punkty i są już blisko uratowania I ligi w swoich miastach. Dla jednych pozostanie na tym poziomie na kolejny rok będzie jednak sporym zawodem, a ten może stać się udziałem Zagłębia Lubin, jeżeli do Ilana Micanskiego w końcu nie dołączą koledzy.

HOP:

Udany debiut Jakuba Belli: Pojedynek z Wartą Poznań był pierwszym spotkaniem, które w tym sezonie etatowy rezerwowy golkiper Odry Opole rozpoczął w wyjściowym składzie. Na stadionie w stolicy Wielkopolski udowodnił, że ma zamiar wykorzystać szansę, jaką dały mu błędy popełnione przez Mateusza Sławika w poprzednich spotkaniach. Parokrotnie, popisując się wspaniałymi interwencjami przy strzałach jak i sytuacjach sam na sam, ratował zespół przed stratą kolejnych bramek, sprawiając, że poznaniacy wymierzy niebiesko-czerwonym najniższy wymiar kary w postaci zwycięstwa 1:0. Pewnym wydaje się więc jego występ w sobotnim meczu z Motorem Lublin. Tam jego dobra dyspozycja będzie szczególnie potrzebna, ponieważ rywale w ostatniej kolejce wygrali, a Odra przystąpi do pojedynku być może bez czterech podstawowych graczy.

Motor wreszcie wygrywa: Od 27. września kibice drużyny Ryszarda Kuźmy musieli czekać na zwycięstwo swoich ulubieńców. Od tego czasu przychodziło im wyłącznie cieszyć się z remisów i smucić po porażkach. Jeszcze gorzej prezentowała się statystyka strzelecka Motoru, który więcej niż jednego gola w meczu ostatni raz zdobył prawie rok temu, dokładnie 30 kwietnia. Wszystko zmieniło się po wygranym 2:1 spotkaniu z Wisłą Płock, w którym piłkarze ze wschodu Polski w samej końcówce zapewnili sobie zwycięstwo 2:1 w tym emocjonującym pojedynku. Tym samym zakończyli swoje dwie niechlubne serie, a strzelcami decydujących goli byli Rafał Król i Marcin Syroka.

Warta i Stal na drodze do utrzymania: Z zespołów dołu tabeli to drużyny prowadzone przez Bogusława Baniaka i Władysława Łacha prezentują się najlepiej i są coraz bliżej zapewnienia sobie utrzymania na zapleczu ekstraklasy. W środę poznaniacy pokonali 1:0 Odrę Opole, a Stalówka zremisowała w Łęcznej z miejscowym Górnikiem. Piłkarze z Podkarpacie mogli być jednak niezadowoleni z rezultatu, ponieważ nie wykorzystali kilku wybornych okazji, dzięki którym mogli pogrążyć przeżywający kryzys zespół trenera Stawowego.

BĘC:

Górnik i niemoc Wojciecha Stawowego: Po raz pierwszy spotykam się z taką sytuacją, gdzie mój przekaz kompletnie nie przechodzi do zespołu - mówił po remisie ze Stalą opiekun zespołu jeszcze niedawno grającego w ekstraklasie. Po tych czasach w Łęcznej zostało już tylko wspomnienie, a zespół, który miał walczyć o awans wiosną regularnie zawodzi. Osiem punktów (w tym trzy za walkower z Kmitą) zdobyte po przerwie zimowej to trochę za mało, żeby myśleć o występach w najwyższej klasie rozgrywkowej, szczególnie, że Górnik ma problemy zarówno w meczach z rywalami z góry tabeli jak i tymi walczącymi o ligowy byt. Kibice w Łęcznej cieszą się więc z jesiennej zaliczki, bo bez niej klub mógłby niebezpiecznie zbliżyć się do dołu tabeli.

GKP zbliża się do spadku: Mimo deklaracji o tym, że piłkarze i trener beniaminka I ligi chcą się przebudzić wydaje się, że wciąż tkwią w śnie zimowym. Na wiosnę walczący o utrzymanie się na zapleczu ekstraklasy klub jeszcze nie wygrał, zdobywając tylko pięć punktów, z których dwa zapisał po remisach z Górnikiem i Widzewem, a trzy z rozdzielnika za walkower w pojedynku z Kmitą. Gorzowianie dali sobie wbić najwięcej bramek ze wszystkich klubów I ligi i po stronie strat zanotowali już 43 trafienia. A to wszystko mimo zimowej przebudowy linii obrony, która miała przynieść zupełnie inne efekty.

Micanski i nic więcej: Zagłębie po zmianie szkoleniowca i zatrudnieniu Oresta Lenczyka wprawdzie wygrało drugi mecz z rzędu, ale nie można przy tym nie zauważyć jak bardzo Miedziowi uzależnieni są od formy Ilana Micanskiego. Kiedy on nie strzelał, lubinianie nie potrafili wygrać. Kiedy znowu zaczął trafiać, jego gole dały wprawdzie drużynie ostatnie zwycięstwa, ale nie mogły przesłonić stylu Zagłębia, który w dalszym ciągnie nie olśniewa, a wręcz odstrasza kibiców na nowiutkim Dialog Arena.

Komentarze (0)