Milinković-Savić rozegrał w środę pierwszy mecz od transferu do Włoch. Torino w doliczonym czasie gry prowadziło z drugoligowym Carpi 2:0 w 1/16 Pucharu Włoch. Gospodarze mieli rzut wolny, to którego podszedł serbski bramkarz. Zawodnik ustawił piłkę na trzydziestym metrze, uderzył mocno zewnętrzną częścią stopy i trafił w poprzeczkę. Wynik spotkania już się nie zmienił.
Sytuację można zobaczyć tutaj.
Milinković-Savić trafił do Torino w letnim oknie transferowym z Lechii Gdańsk za 2,6 miliona euro, ale zgodę na treningi w klubie z Turynu dostał już w kwietniu tego roku. Bramkarz występował w ekstraklasie od rundy wiosennej sezonu 2015-16. W Lechii rozegrał 29 spotkań, w naszej lidze zaliczał się do najlepszych bramkarzy, ale z Polską pożegnał się w fatalny sposób.
W spotkaniu z Lechem Poznań w marcu był rezerwowym i dostał czerwoną kartkę za liczne pretensje do prowadzących mecz sędziów. Po tym jak arbiter Szymon Marciniak odesłał go w końcu do szatni, Milinković-Savić zaczął krzyczeć, by sędzia do niego przyszedł, bo chce się z nim bić. Wcześniej Serb próbował też uderzyć arbitra technicznego. Komisja Ligi początkowo zawiesiła piłkarza na trzy mecze, a później rozszerzyła karę do sześciu spotkań.
Torino zajmuje w Serie A 11 miejsce. W 1/8 Pucharu Włoch zmierzy się z Romą (20 grudnia).
ZOBACZ WIDEO: Paris Saint-Germain powiększa przewagę nad rywalami [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]