- Roberta jednak wśród nich nie było. Tylko Arjen Robben, Franck Ribery, Jerome Boateng, Thomas Mueller i Mats Hummels - wylicza z kolei Manuel Bonke z monachijskiego dziennika "TZ". Carlo Ancelotti od 10 tygodni nie prowadzi już mistrza Niemiec i choć rozstanie odbyło się z klasą, to potem już kolejne brudy wychodziły na światło dzienne.
I choć Robert Lewandowski akurat przeciwko byłemu trenerowi nie był, to już po jego zwolnieniu pozwolił sobie na krytykę. Mówił: - Jeśli dochodzi do tak wielu kontuzji mięśniowych, trzeba zwrócić uwagę nie na ostatnie tygodnie, a dwa, trzy miesiące. Jest o wiele bardziej prawdopodobne, że właśnie tam leży przyczyna. Jeśli za mało trenujesz, musisz robić coś indywidualnie.
- Tak, to była krytyka - nie ukrywa Kessler. - Jednak Robert miał rację. U Ancelottiego piłkarze Bayernu nie trenowali mocno. Zajęcia w zasadzie wyglądały podobnie: 5 minut rozgrzewki, ćwiczenia podań i gierka. Po godzinie było po treningu. Przyszedł Heynckess i to zmienił, od razu wziął ich w obroty. Na przykład trening wygląda tak: 20 minut rozgrzewki, podania, ćwiczenia strzeleckie, gra na małej przestrzeni na cztery małe bramki, potem mecz na dużym boisku. Intensywność jest większa.
Zawodnicy Bayernu Monachium do metod Niemca przyzwyczajeni nie byli, bo zajęcia prowadzone przez Włocha ich rozpuściły. - Ale to było konieczne, żeby mocniej zaczęli trenować. Taki Arturo Vidal ewidentnie nie był w formie. Na jednym z pierwszych treningów u Heynckessa doznał urazu.
Sam Ancelotti długo milczał, ale w końcu i on wylał swoje żale. W programie "La Domenica Sportiva" w stacji RAI bronił się: - Wiele zostało już powiedziane przez piłkarzy, prezydenta Bayernu i media. Nie mam ochoty wracać do tego, co się wydarzyło. Było nieporozumienie dotyczące naszych metod pracy. Opracowywałem je przez wiele lat i nie chciałem ich zmieniać.
I kontynuował: - Piłkarze grają rocznie po sześćdziesiąt meczów i moje zajęcia były oparte raczej na jakości, a nie objętości. Wolę spędzić na boisku godzinę i pracować w wysokim tempie z piłką i symulując sytuacje meczowe, niż być na nim półtorej godziny i biegać w wolnym tempie. W piłce nie chodzi o wolne bieganie. Siedzę w tym bardzo długo i teraz nie można wykonywać tyle fizycznej pracy, ile w czasach, kiedy byłem piłkarzem, ponieważ byłoby to niszczące dla zawodników, którzy grają po sześćdziesiąt meczów w sezonie.
Philipp Kessler: - To nie była tajemnica, że były problemy z Ancelottim. To świetny człowiek i trener z sukcesami. Ale tutaj to po prostu nie zadziałało.
Carlo Ancelotii prowadził Bayern od 11 lipca 2016 do 28 września 2017 roku.
ZOBACZ WIDEO: "Lewy" z kolejnym golem. Powinien mieć dwa? Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Pkt. 2 - Kiedy nie ma racji, patrz pkt. 1!