Lech Poznań odsłania kulisy transferów

Expa/Newspix.pl / JAKUB PIASECKI / CYFRASPORT / NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: piłkarze Lecha Poznań
Expa/Newspix.pl / JAKUB PIASECKI / CYFRASPORT / NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: piłkarze Lecha Poznań

Kibice o transferach dowiadują się zazwyczaj dopiero w momencie oficjalnego ogłoszenia podpisania umowy. Sprowadzenie zawodnika to jednak dużo bardziej skomplikowany proces, a jego kulisy ujawnia Lech Poznań.

- Jeszcze przed ostateczną decyzją piłkarza i porozumieniem się w sprawie warunków kontraktu, ten wraz z agentem odwiedza miasto. Zależy nam na tym, żeby doprowadzić do takiej wizyty. Chcemy pokazać miasto oraz stadion, bo wiemy, że to nasz duży atut. Pomagamy wtedy w rezerwacji lotów, hotelu, odbieramy zawodnika z lotniska. Musimy stworzyć cały plan wizyty oraz pokazać ważne miejsca. Wśród nich są m. in. potencjalne lokalizacje mieszkań - opowiada na łamach oficjalnego serwisu Kolejorza Wojciech Tabiszewski z działu sportu.

Potencjalnych wzmocnień w Lechu wyszukuje rozbudowany dział skautingu. Później odbywają się obserwacje i wybór tych, których ostatecznie zaakceptuje komitet transferowy, a także trener.

Wytypowany piłkarz dociera do Poznania, przedstawiciel klubu odbiera go z lotniska, a kolejnego dnia rozpoczynają się badania krwi. Później przychodzi czas na posiłek, po którym przeprowadzane są dalsze testy. - W międzyczasie, gdy przeprowadzamy testy, wyniki badań trafiają do lekarza, który po ich zakończeniu spotyka się z piłkarzem i rozmawia z nim o dotychczasowych kontuzjach i jego obecnym stanie zdrowia. Zdarza się, że wyniki nie są dobre i istnieje zbyt duże ryzyko, że po podpisaniu kontraktu piłkarz dozna kontuzji. W takich momentach trzeba poinformować zawodnika o decyzji klubu. To bardzo trudne, bo choć znamy się krótko, to od początku relacja z zawodnikami jest dla mnie bardzo ważna - dodał Tabiszewski.

Bywają momenty, gdy przy Bułgarskiej jest bardzo gorąco. Np. w czerwcu Kolejorz tego samego dnia finalizował pozyskanie Vernona De Marco, Denissa Rakelsa oraz Mario Situma. - Akurat wtedy byłem oficerem łącznikowym reprezentacji Włoch na Euro do lat 21. Koledzy mnie zastępowali i mieli co robić. Poradzili sobie bardzo dobrze - przyznał Tabiszewski.

ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #7. Marek Jóźwiak: Niech prezes Mioduski zajmie się Legią

Źródło artykułu: