W poniedziałek o godzinie 13:52 pod centrum treningowe Borussii Dortmund podjechał głośno warczący Aston Martin. Zza kółka błyszczał uśmiechnięty Pierre-Emerick Aubameyang. Piłkarz, znaczne przed wyznaczonym czasem zbiórki, pojawił się na pomeczowym treningu BVB. Wszystko jakby nigdy nic. Jakby dzień wcześniej w trybie karnym nie został odsunięty od składu dortmundzkiej ekipy.
- To był moment, w którym musieliśmy powiedzieć: "basta" - mówi o zamieszaniu wokół gabońskiej gwiazdy Michael Zorc, dyrektor sportowy Borussii. - Nie był skupiony na zadaniu - dorzucał Peter Stoeger, szkoleniowiec BVB, tłumacząc decyzję o usunięciu napastnika z listy graczy powołanych na niedzielny mecz z VfL Wolfsburg. Pierre-Emerick Aubameyang w niedzielę nie zagrał, Borussii zabrakło pod bramką rywali zimnej krwi, mecz zakończył się wynikiem 0:0.
W niedzielne przedpołudnie piłkarze Borussii stawić się mieli na specjalnej odprawie przedmeczowej. Pojawili się wszyscy, poza Gabończykiem, rzecz jasna. Piłkarz się spóźnił, tłumaczył, że nic o spotkaniu nie wiedział. - Zawodnicy otrzymali informację na naszej grupie na Whatsuppie - poinformował Stoeger. Eksperci nie mają wątpliwości: piłkarz celowo stwarza problemy i psuje atmosferę w drużynie, aby wymusić transfer. W niedalekiej przeszłości sprawiał przecież podobne problemy, za co został odsunięty od drużyny przed meczem z VfB Stuttgart. Sprawa rozstania z zawodnikiem nie jest jednak taka prosta, jak się wydaje.
- Idealny moment na sprzedaż Aubameyanga był w lecie. Wtedy jednak, z różnych przyczyn, się nie udało. Piłkarz, który kumplował się z Ousmane Dembele, zobaczył na przykładzie kolegi, że czasem wymuszenie transferu jest skuteczniejsze, niż pokorne czekanie, aż klub się zdecyduje sprzedać zawodnika - mówi Michał Trela, dziennikarz zajmujący się niemiecką piłką, zatrudniony w "Przeglądzie Sportowym".
- Z powodów sportowych BVB nie ma powodów, by go sprzedawać, więc dostarcza jej pozasportowych. Borussia musi się spieszyć ze sprzedażą, by uzyskać jeszcze za Gabończyka w miarę dobre pieniądze. Zwłaszcza, że zespół ma dość jego wybryków. W najlepszej czwórce BVB powinna skończyć ligę także bez Aubameyanga, o nic więcej już nie walczy, a sprzedając go teraz, Dortmund dałby sobie czas, by przygotować transfer następcy w lecie - uważa Trela.
Dziennikarze "Bilda" przypominają jednak najprostsze statystyki: Aubameyang to przecież zdobywca 13 goli w rundzie jesiennej, wicelider klasyfikacji strzelców. Poza tym, w trwającym sezonie Bundesligi piłkarz opuścił trzy mecze, w żadnym z nich BVB nie była w stanie zdobyć trzech punktów (dwa remisy, jedna porażka). Peter Stoger doskonale zdaje sobie sprawę z jakości, którą Gabończyk jest w stanie zaoferować (nawet mimo słabszej formy w ostatnim czasie), więc napastnika odsunął jedynie na jeden mecz. - Za tydzień będzie mógł zagrać - zapowiedział już szkoleniowiec.
Frustrację gracza widać nie tylko poza murawą, ale także na niej. Choćby w meczu z Schalke Gelsenkirchen przy stanie 4:0 miał idealną okazję do podania koledze i dobicia rywala, ale zachował się bardzo egoistycznie. Chwilę później wyleciał z murawy, a Schalke odrobiło czterobramkową stratę. Na Aubę wylano wówczas w Niemczech wiadro pomyj. Pewna formuła się chyba wyczerpała.
W ostatnich dniach bardzo głośno jest o zainteresowaniu zawodnikiem Arsenalu Londyn. Kanonierzy szykują się ponoć do konieczności zastąpienia Alexisa Sancheza. W Niemczech mówi się, że Borussia liczy na zarobek w okolicy 50 milionów euro. Solidna kwota jak na zawodnika, który możliwość gry w BVB traktuje ostatnio jak zło konieczne.
ZOBACZ WIDEO Bayern poradził sobie na BayArenie bez "Lewego". Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]