Zdarzenie, do którego doszło, kiedy Franck Ribery miał zaledwie trzy lata, odcisnęło spore piętno na jego życiu. Jego obrażenia były nie tylko fizyczne, ale i psychiczne, bo już w szkole koledzy z klasy, a co więcej - ich rodzice, szydzili z Francuza.
Piłkarz zdecydował się o tym opowiedzieć na antenie Canal Plus, teraz z pewnością jest mu lżej o tym mówić, bo w Bayernie Monachium odzyskał spokój, znalazł swój dom, swoje miejsce na ziemi. Miało to wpływ na jego piłkarską karierę. Wyrósł na gwiazdę światowego formatu, a wcześniej nie zawsze tak było.
Na mistrzostwach świata w 2010 roku w RPA oskarżano go o duży wpływ na zawstydzającą porażkę reprezentacji Francji. Cztery lata później całkowicie wycofał się z kadry, nie rozmawiał z francuskimi mediami. - Nie jest łatwo, kiedy jesteś młody, a zrzucają na ciebie całą odpowiedzialność - tłumaczył.
Bolało go, że ludzie nie zwracali uwagi dlatego, że jest dobrym zawodnikiem, po prostu Franckiem Ribery'm, ale z powodu szpecących go blizn. Piłkarz musiał znosić drwiny w stylu "Spójrz na tę twarz, jakie to brzydkie". Zaczęło się w szkole i trwa nadal. Teraz jednak zawodnik nie zwraca na to uwagi. - Te doświadczenia ukształtowały moją osobę i wzmocniły mój charakter - wyjaśnił.
Pewne jest to, że w Monachium czuje się szczęśliwy, a mieszka tu już od 10 lat. Jego umowa wygasa latem 2018 roku i nie wiadomo, jak będzie wyglądać jego przyszłość. Pożegnanie z Francuzem byłoby emocjonalne nie tylko dla fanów, ale i dla niego samego.
ZOBACZ WIDEO Dublet Balotellego nie wystarczył, AS Monaco uratowało remis. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]