- Wracam do miejsca, w którym zawsze dobrze się czułem. Zarówno ja, jak i moja rodzina. To na pewno miało znaczący wpływ na to, że zdecydowałem się na powrót do Lechii - powiedział Ariel Borysiuk po podpisaniu kontraktu, dodając: - Wiem, na którym miejscu znajduje się Lechia, ale nie wyobrażam sobie, by zabrakło nas w pierwszej ósemce. Mamy robotę do wykonania i wierzę, że sprostam temu wyzwaniu.
Borysiuk był już zawodnikiem Lechii w latach 2014-2016 i wiosną 2017 roku. Jego bilans w gdańskim klubie to trzy gole i dwie asysty w 71 występach. Za każdym razem wiązał się z biało-zielonymi po nieudanej przygodzie za granicą. Najpierw pojawił się w Gdańsku, by odbudować się po zmarnowanym sezonie 2013/2014, kiedy był tylko rezerwowym w 1.FC Kaiserslautern i Wołdze Niżny Nowogród.
Witamy z powrotem @arielborys16!
— Lechia Gdańsk SA (@LechiaGdanskSA) 26 stycznia 2018
Więcej: https://t.co/1ezz0AuH88#WitamywLechii pic.twitter.com/eaR9nylZ5R
Cel zrealizował, bo wrócił do formy, która sprawiła, że zainteresował się nim sam Nawałka i w czerwcu 2015 roku zagrał w reprezentacji Polski po dwóch latach przerwy. Pół roku później przeniósł się z Lechii do Legii Warszawa, z którą w sezonie 2016/2017 sięgnął po swoje pierwsze w karierze mistrzostwo Polski.
Przed sezonem 2016/2017 poszedł za ciosem i spełnił marzenie o występach w Anglii. Queens Park Rangers wykupili go z Legii za 1,8 mln euro, ale Borysiuk nie przebił się do wyjściowego składu ekipy z Loftus Road i w styczniu 2017 roku wrócił do Gdańska na zasadzie wypożyczenia z londyńskiego klubu.
W rundzie wiosennej poprzedniego sezonu znów był wiodącą postacią Lechii, ale latem wrócił do QPR i w trwającej kampanii wystąpił tylko dwóch meczach Pucharu Ligi. 27-latek nie mieścił się w planach Iana Hollowaya, więc oprosił władze klubu o rozwiązanie mającego obowiązywać jeszcze półtora roku kontraktu.
Borysiuk jest pierwszym nabytkiem Lechii przed rundą wiosenną. Z zespołem Adama Owena pożegnali się natomiast Jakub Arak (Stal Mielec) i Damian Podleśny (Chrobry Głogów).
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #10: Jupp Heynckes nadzieją dla Lewandowskiego na dobry mundial