Problemy Jakuba Błaszczykowskiego zaczęły się w połowie listopada ubiegłego roku. Reprezentant Polski wciąż nie uporał się z urazem pleców, którego doznał po ostatnim zgrupowaniu drużyny narodowej. "Kuba" po raz ostatni na boisku pojawił się 13 listopada właśnie w meczu Biało-Czerwonych, a ostatni występ w barwach VfL Wolfsburg zaliczył osiem dni wcześniej.
Od tego czasu 32-latek ani razu nie trenował z drużyną na pełnych obrotach, a pod koniec stycznia spowodowany uciskiem na nerw ból powrócił i Błaszczykowski musiał stanąć w miejscu z rehabilitacją. W czwartek jednak trener Martin Schmidt w końcu miał do przekazania dobre wieści w sprawie byłego kapitana reprezentacji Polski.
- Od środy znów jest w rehabilitacji - zdradził opiekun Wilków, dodając: - Problemy z plecami zawsze wymagają cierpliwości.
Wciąż nie wiadomo, kiedy Błaszczykowski wróci do gry. Z powodu problemów z kręgosłupem skrzydłowy opuścił już dziesięć spotkań Wolfsburga i oczywiście nie zagra też w sobotnim meczu z VfB Stuttgart.
Od ostatniego występu Błaszczykowskiego minęło już 81 dni - odkąd w grudniu 2014 roku "Kuba" wrócił do gry po zerwaniu więzadła krzyżowego w kolanie, tak długo jeszcze nie pauzował. To w ogóle trzecia najdłuższa spowodowana urazem przerwa w karierze Błaszczykowskiego. Dłużej niedysponowany był tylko po wspomnianej kontuzji kolana (styczeń-grudzień 2014) i pęknięciu kości śródstopia (sierpień-listopad 2005).
Błaszczykowski znalazł się w trudnym położeniu, bo władze Wolfsburga nie zamierzały biernie czekać, aż Polak wróci do zdrowia i w styczniowym oknie transferowym sprowadziły aż trzech zawodników, którzy mogą grać na jego pozycji. Z wypożyczenia do Stuttgartu wrócił Josip Brekalo, a poza nim do Wilków dołączyli Renato Steffen z FC Basel i Admir Mehmedi z Bayeru Leverkusen.
ZOBACZ WIDEO: Puchar Ligi Francuskiej: VAR znów pomógł. Monaco w finale [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]