Łukasz Teodorczyk jest niedysponowany już od środy. Gdy w ostatnim dniu zimowego "okienka" Polaka zabrakło na treningu Anderlechtu, belgijska prasa zaczęła spekulować, że to zapowiedź transferu "last minute". Owszem, o pozyskanie "Teo" do samego końca walczyły Atalanta Bergamo i Hamburger SV, ale mistrzowie Belgii poinformowali, że absencja Polaka na środowych zajęciach była spowodowana chorobą.
Ostatecznie król strzelców poprzedniego sezonu Jupiler Pro League został w Anderlechcie, ale w najbliższym meczu z KV Mechelen drużynie Heina Vanhaezebroucka nie pomoże. Od środy chory Teodorczyk nie trenował z zespołem i trener Fiołków wykluczył niedzielny występ Polaka.
Spotkanie z Mechelen będzie drugim z rzędu, w którym Teodorczyk nie zagra. W ubiegłą niedzielę napastnik nie podniósł się z ławki w spotkaniu ze Standardem Liege (3:3), choć cztery dni wcześniej zdobył bramkę w meczu z Waasland-Beveren (2:2), zatrzymując tym samym strzelecką niemoc na 857 minutach bez gola.
Było to dopiero jego czwarte trafienie w sezonie, a na tym samym etapie poprzedniej kampanii miał na koncie już 25 bramek.
ZOBACZ WIDEO Maciej Makuszewski walczy o powrót. "Nie czułem bólu, bo nie czułem nogi"