Pogoń - Sandecja: idzie wiosna do Szczecina. Autsajder pobił beniaminka

PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: Adam Frączczak (z lewej) i Adrian Basta (z prawej)
PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: Adam Frączczak (z lewej) i Adrian Basta (z prawej)

Pogoń Szczecin rozpoczęła rundę wiosenną w Lotto Ekstraklasie zwycięstwem 4:1 z Sandecją Nowy Sącz. Pod wodzą Kosty Runjaicia drużyna wygląda coraz lepiej.

Szczecin w sobotę rano został zasypany śniegiem. W takich okolicznościach Pogoń musiała szybko obudzić się z zimowego snu i zerwać do walki o utrzymanie. Tradycja głosi, że drużyna znad Odry gra gorzej w rundzie wiosennej niż jesiennej, jednak w tym roku jest to praktycznie niemożliwe, stąd wzmożone oczekiwanie na to, co zaprezentuje w nowym roku. Inauguracja była obiecująca dla Pogoni. Posługując się słowami trenera Kosty Runjaicia zapanował po niej "optymizm, ale nie euforia". Pogoń nie zagrała jeszcze idealnie, ale o niebo lepiej od przeciwnika, a co najważniejsze zdobyła komplet punktów.

Portowcy wyszli na boisko w najbardziej przewidywanym składzie. Kibice, wśród nich kilkudziesięciu Duńczyków, czekali na debiut Mortena Rasmussena, jednak nowy napastnik gospodarzy ma zaległości treningowe, a Runjaić potrzebował zawodnika gotowego do walki na najwyższych obrotach. Padło na Łukasza Zwolińskiego i zaprezentował się pozytywnie. Kibice skandowali jego personalia, kiedy w drugiej połowie był zmieniany przez Rasmussena.

Gospodarze mieli początkowo problem z dostarczeniem piłki swojemu napastnikowi. Straszyli Sandecję uderzeniami z dystansu. W 14. minucie Ricardo Nunes mierzył w okienko z rzutu wolnego, ale nie zaskoczył tym Michała Gliwę. Portowcy przeważali, ale nie dominowali. Podopieczni Kazimierza Moskala odgryzali się szczecinianom.

Za ofensywę Sandecji odpowiadał głównie Filip Piszczek, a na skrzydłach wspierali go Maciej Małkowski i Tomasz Brzyski. Wysoko ustawiony był również Wojciech Trochim, więc w obu drużynach na pozycji numer dziesięć występowali piłkarze o defensywnych inklinacjach. W 21. minucie Trochim strzelił z półdystansu i sprawił problem Łukaszowi Załusce. Podobnych prób było jeszcze kilka, ale przez pół godziny żadnej z sytuacji podbramkowych nie można było nazwać stuprocentową. Na przełom trzeba było trochę poczekać.

ZOBACZ WIDEO Werner raził nieskutecznością, ale RB Lipsk i tak z kompletem punktów. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Decydujący kwadrans widowiska rozpoczął się w 30. minucie. Pogoń podkręciła tempo i strzeliła Bianconerim dwa gole. Dla precyzji Sandecja pierwszego wbiła sobie sama. Michal Piter-Bucko zaskoczył własnego bramkarza po dośrodkowaniu Cornela Rapy z prawego skrzydła. Trafienie Ricardo Nunesa w 44. minucie nie było już ani trochę przypadkowe. Południowiec zmieścił odchodzącą piłkę w narożniku bramki gości. Tak Nunes pracuje na nowy kontrakt, którego negocjacje miały rozpocząć się zimą.

Koncert Pogoni nie zakończył się w szatni. Miała jeszcze na ten dzień przygotowany ciekawy repertuar akcji bramkowych. W 51. minucie jej najlepszy strzelec Adam Frączczak wpakował piłkę z bliska do siatki po podaniu Spasa Delewa. 55. minuta i kolejne trafienie. Sędzia musiał skonsultować się z wozem, żeby stwierdzić, że futbolówka przekroczyła linię bramkową po uderzeniu Jakuba Piotrowskiego. 4:0 i było pozamiatane.

Wygląda więc na to, że seria zwycięstw Pogoni w okresie przygotowań nie była przypadkiem, a Runjaić na dobre odblokował jej piłkarzy ofensywnych. W rundzie jesiennej strzelili na własnym stadionie 11 goli, a w samym meczu z beniaminkiem cztery. Aktywna drużyna Niemca utrzymywała średnią bramek w kolejce na wysokim poziomie. Ciekawe było zachowanie szkoleniowca, który kazał podopiecznym cieszyć się w komplecie z każdego trafienia. Fojuta obsztorcował za poprawianie getrów zamiast fetowania gola.

W tabeli Pogoń zrównała się liczbą punktów z Piastem Gliwice i jest "oczko" za Sandecją. Trener Kazimierz Moskal zaliczył falstart na ławce nowego klubu, w doskonale znanym przez siebie miejscu. Na początku meczu Bianconeri mieli coś do powiedzenia w Szczecinie, jednak po wypunktowaniu przez Pogoń pozostało im tylko dokończyć spotkanie bez większego wstydu. Autorem honorowego trafienia na 1:4 w 82. minucie był Piszczek.

Pogoń Szczecin - Sandecja Nowy Sącz 4:1 (2:0)
1:0 - Michal Piter-Bucko (sam.) 30'
2:0 - Ricardo Nunes 44'
3:0 - Adam Frączczak 51'
4:0 - Jakub Piotrowski 54'
4:1 - Filip Piszczek 82'

Składy:

Pogoń: Łukasz Załuska - Cornel Rapa, Jarosław Fojut, Lasza Dwali, Ricardo Nunes - Jakub Piotrowski, Rafał Murawski (82' Dawid Kort) - Adam Frączczak, Kamil Drygas, Spas Delew (90' Dawid Błanik) - Łukasz Zwoliński (68' Morten Rasmussen).

Sandecja: Michał Gliwa - Adrian Basta, Michał Piter-Bućko, Dawid Szufryn, Patrik Mraz - Jakub Grić, Grzegorz Baran - Maciej Małkowski, Wojciech Trochim (46' Adrian Danek), Tomasz Brzyski (61' Mateusz Cetnarski) - Filip Piszczek.

Żółte kartki: Murawski (Pogoń) oraz Małkowski (Sandecja).

Sędzia: Paweł Gil (Lublin).

Widzów: 4895.

[multitable table=833 timetable=7769]Tabela/terminarz[/multitable]

Komentarze (1)
avatar
Jackob1977
10.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Brawo dla redaktora.Ałtslider trzeba było napisać :) Obcych wyrazów nie zmieniamy na polskie.Zenada.I po premii dla pana...