Fatalne perspektywy Śląska Wrocław. Czy terminarz zwolni Jana Urbana?

Agencja Gazeta / Jakub Porzycki / Na zdjęciu: Jan Urban
Agencja Gazeta / Jakub Porzycki / Na zdjęciu: Jan Urban

Nie tak miała wyglądać inauguracja roku 2018 w wykonaniu Śląska Wrocław. Piłkarze z Dolnego Śląska w sobotnim spotkaniu z Cracovią doznali już piątej z rzędu wyjazdowej porażki.

Trener Jan Urban na pewno wiele obiecywał sobie po ostatnim spotkaniu na Stadionie im. Józefa Piłsudskiego. Udane sparingi mogły zwiastować pozytywne otwarcie roku i przynajmniej remis z niżej sytuowanym rywalem grającym przy znikomym wsparciu kibiców.

Tymczasem po pierwszej, relatywnie udanej połowie, powróciły koszmary z przeszłości. Śląsk znów tracił bramki po tragikomicznych błędach defensywy, a gol Denissa Rakelsa w 91. minucie spotkania na 2:1 dla Cracovia był niemiłym przypomnieniem startu sezonu. Wówczas Wrocławianie regularnie gubili punkty w doliczonym czasie gry.

Statystyka jest dla WKS-u absolutnie bezlitosna. 4 punkty ugrane w 11 rozegranych meczach na wyjeździe to bilans, z którego śmieje się cała Polska. Znajdujący się niebezpiecznie blisko strefy spadkowej Bruk-Bet Termalica Nieciecza, a także czerwona latarnia ostatnich miesięcy, Piast Gliwice przynajmniej raz zgarnęły trzy oczka w delegacji. Na ten smak kibice i piłkarze ze stolicy Dolnego Śląska czekają już 255 dni.

Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych tygodniach okrutny licznik nadal będzie bił. Terminarz układa się koszmarnie. W 23. kolejce Wrocławianie udadzą się na boisko lidera - Legii Warszawa. Mistrzowie Polski wygrali 8 z 10 rozegranych spotkań domowych. Jeszcze lepiej prezentuje się kolejny wyjazdowy przeciwnik Śląska czyli Lech Poznań. Drużyna Nenada Bjelicy jako jedyna nie zaznała u siebie smaku porażki.

W międzyczasie WKS sam wystąpi w roli gospodarza. Wprawdzie Górnik Zabrze wciąż należy do czołówki ligi, lecz ma za sobą kompromitującą serię trzech przegranych z rzędu, przy bilansie bramkowym 2:9 i w tym należy upatrywać szans popularnych Trójkolorowych na przełamanie.

Nadal aktualne pozostaje pytanie dotyczące przyszłości Jana Urbana. Trzeci najdłużej pracujący szkoleniowiec w naszej lidze niejednokrotnie był o krok od zwolnienia. Za każdym razem działacze szli ostatecznie po rozum do głowy i dawali mu pracować. A jeśli da się porównać 56-latka do jakiejś mitycznej postaci, to z całą pewnością będzie to Syzyf.

Najpierw gigantyczna rewolucja w składzie, a później równie wielka plaga kontuzji nieustanne towarzyszą byłemu zawodnikowi Osasuny Pampeluna i reprezentacji Polski. Aktualnie do dyspozycji trenera jest zaledwie dwóch w miarę zdrowych skrzydłowych. W miarę, bowiem zarówno Robert Pich jak i Jakub Kosecki zdążyli już pauzować ze względu na mniejsze lub większe urazy. O powrocie Łukasza Madeja i Michała Maka można bezwzględnie zapomnieć. Jedyną nadzieją jest znalezienie resztki pieniędzy w pustawej klubowej kasie na dodatkowe i najprawdopodobniej tymczasowe wzmocnienie.

ZOBACZ WIDEO Cristiano Ronaldo z hat-trickiem i asystą - skrót meczu Real Madryt - Real Sociedad [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]

Komentarze (2)
Przemysław Stadnicki
13.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Urban nie panuje nad tym. Są trzy główne sprawy problematyczne w Śląsku. 1. Nie ma właściciela prywatnego, 2. Dlatego Śląsk ściąga przepłacanych 30 latków, a powinien średniaków, ale dających Czytaj całość
avatar
Czeslaw Pobereznik
13.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
najleprzy trener nic nie pomorze przy takich grajkach jak pawelec