Zespół Bruk-Betu Termaliki Nieciecza do przerwy prowadził z Wisłą Płock, ale mecz przegrał 1:2 i skomplikował swoją sytuację w Lotto Ekstraklasie. - Przykra była końcówka tego meczu, bo sami sprokurowaliśmy sobie drugą bramkę. Przegraliśmy spotkanie, w którym wydawało się, że w końcówce uda się doprowadzić do remisu - stwierdził trener Słoni, Jacek Zieliński. - Graliśmy trochę słabiej niż w dwóch ostatnich meczach. Niektórych nogi nie niosły jak w tych dwóch poprzednich spotkaniach. Temperatura minusowa i mocno zmrożone boisko nie pomagały grze. Trzeba przełknąć gorycz porażki, otrząsnąć się po meczu i za dziesięć dni jechać do Gdyni odrobić tę stratę - dodał szkoleniowiec.
Jacek Zieliński po porażce nie dramatyzował. - Zdajemy sobie sprawę, że po przegranej nasza sytuacja się skomplikowała, natomiast powiedziałem chłopakom w szatni, że jeszcze nikt nie umarł, że nie ma co robić pogrzebu. Sytuacja była trudna i mimo czterech punktów, które ostatnio zdobyliśmy, nadal taka jest. Z tego można jeszcze wyjść i taki mamy plan - zakończył trener.
Z przerwania złej serii dwóch porażek z rzędu zadowolony był opiekun Wisły, Jerzy Brzęczek. - W 9. minucie sprezentowaliśmy bramkę Bruk-Bet Termalice. Był to też taki moment, w którym w drużynie było widać trochę zwątpienia. W przerwie powiedzieliśmy sobie parę słów, po co tutaj przyjechaliśmy, co chcemy zrobić i z czym ewentualnie chcemy wracać do Płocka. W drugiej połowie zaczęliśmy grać zdecydowanie lepiej i zdobyliśmy dwie bramki. W końcówce mieliśmy trochę szczęścia, ponieważ rywale byli blisko wyrównania. Chciałbym podziękować zawodnikom, którzy weszli z ławki, to były dobre zmiany. Wywozimy z Niecieczy bardzo istotne dla nas punkty. Po trudnym tygodniu, trochę odpoczniemy, a później czas na cztery decydujące mecze - powiedział trener Nafciarzy.
ZOBACZ WIDEO Dziwne decyzje sędziego w meczu Barcelony. Tylko remis Dumy Katalonii [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]