Adam Topolski (trener GKP): Typowy mecz niewykorzystanych sytuacji. GKP Gorzów w ligowej tabeli ma mniej punktów niż Tur i wiemy, że musieliśmy to spotkanie wygrać. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę, jednak błędy obrońców zadecydowały o tym, że straciliśmy dwie bramki. Nie możemy popełniać takich błędów grając w pierwszej lidze. W ofensywie stwarzaliśmy sobie sytuacje, gra była po naszej stronie. W tej sytuacji remis przyjmujemy jako porażkę. Myślę, że obie drużyny pokazały wszystko na co było je stać w dniu dzisiejszym. Moi piłkarze pokazali charakter, nie można im odmówić zaangażowania i walki. Nie wiem jak będziemy grali na wyjeździe. Jestem tutaj dopiero trzy dni, lecz wiem, że zagramy o pełną pulę, a wyniku nie mogę zapewnić.
Marian Kurowski (trener Tura): Dzisiejszy mecz nie stał na wysokim poziomie. Sytuacja w tabeli obu klubów nie jest ciekawa. My niestety mamy pięciu kontuzjowanych zawodników, w tym trzech napastników. GKP dzisiaj przeważało, dłużej było przy piłce. Bardzo groźni byli przy stałych fragmentach gry, zwłaszcza rzutach rożnych. Udało nam się z tego wybronić i z kontrataku strzeliliśmy dwie bramki. Gdyby Bieniek wykorzystał swoją sytuację zapewne mecz zakończyłby się po naszej myśli. Jestem jednak zadowolony z remisu.
Paweł Kaczorowski (GKP): Zdobyta bramka na pewno mnie cieszy, jednak najważniejsza jest sytuacja klubu i tak naprawdę nic ona nam nie daje. Ja czułem się w Gorzowie bardzo dobrze, i tak jest dalej, mimo kilku niemiłych incydentów, które mnie tutaj spotkały. Wróciłem bo podświadomie czułem, że drużyna mnie potrzebuje a ja także się czuję potrzebny. Chciałem jeszcze spróbować mimo tego, że nie byłem do końca przygotowany. Punkt jest zawsze punktem, musimy walczyć do końca. Jest jeszcze kilka spotkań. Za tydzień jedziemy do Katowic, a trzeba pamiętać, że nie ma rzeczy niemożliwych. W tej lidze może się wszystko zdarzyć.
Mateusz Piątkowski (GKP): Nie udało mi się strzelić bramki za pierwszym razem, tylko z dobitki. Myślę, że nie liczy się czy było to z poprawki, a że było celnie. Zdaję sobie sprawę z tego, że mimo iż wchodziłem w tych meczach tylko na kilka minut także miałem swoje okazje. W dużej mierze czuję się współodpowiedzialny za te wyniki, bo kilka razy mogłem pomóc zespołowi w odniesieniu zwycięstwa. Cieszę się, że dzisiaj udało się przełamać tą moją nieskuteczność. Mimo remisu wierzymy, że uda się utrzymać w Gorzowie pierwszą ligę. Czasami tak jest, że jak się bardzo chce to życie płata nam figle. Gramy coraz lepiej i mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będziemy schodzić z placu boju jako zwycięscy.
Paweł Olszewski (Tur): Szkoda tego remisu. Gorzowianie mieli więcej sił niż my. Jednak strzelając bramkę na dziesięć minut przed końcem, nie można cofać się do własnej bramki. Szkoda walki całego zespołu. Mamy jeden punkt, z którego musimy się cieszyć i walczyć dalej. W drugiej połowie umiejętnie się broniliśmy wyprowadzając zabójczą kontrę. W pierwszej połowie prawdopodobnie odnowił się uraz torebki stawowej. Od kilku miesięcy mam osłabioną tą kostkę, bo nie było czasu się wyleczyć.