- Bardzo żałujemy straconych w tym spotkaniu punktów. Nie byliśmy drużyną gorszą od Górnika, a przegrywamy mecz 0:2 i na pewno ta porażka bardzo nas boli. Zabrzanie przewyższali nas jednak skutecznością, bo stworzyli sobie kilka sytuacji, z których dwie wykorzystali i strzelili bramki, które dały im zwycięstwo - mówił po meczu defensor Lechii, Arkadiusz Mysona. - Straciliśmy bardzo ważne dla nas punkty. Chcieliśmy wyjechać z Zabrza z jakąś zdobyczą, ale niestety nie było nam to dane. Czekają nas kolejne bardzo ważne mecze, w których musimy postarać się o punkty, co porażka w tym spotkaniu znowu komplikuje naszą sytuację - dodał obrońca biało-zielonych.
Zawodnika drużyny z Trójmiasta martwił fakt, że drużyna nawet w najłatwiejszych sytuacjach nie potrafiła skierować piłki do siatki: - Zmarnowaliśmy wszystkie sytuacje, które sobie stworzyliśmy. Jeśli w meczu potrafi się stworzyć pięć sytuacji sam na sam z bramkarzem i żadnej z nich się nie wykorzystuje ciężko myśleć o lepszym wyniku niż remis. Nam jednak nawet remisu nie udało się ugrać, bo przeciwnik nie powielał naszych błędów i bezwzględnie wykorzystywał sytuacje bramkowe, które sobie stworzył. Tak grać po prostu nie możemy - kręcił z niezadowolenia głową skrajny defensor Lechii.
Obrońca gdańskiej jedenastki był zdania, że Górnik niczym pomorskiej drużyny nie zaskoczył: - Mecz był wyrównany. Górnika mieliśmy bardzo dobrze rozpracowanego, więc ta drużyna nie zaskoczyła nas niczym szczególnym. Dobrze znaliśmy mocne i słabsze strony zabrzan i udało nam się je zneutralizować. Gra gospodarzy naprawdę nie była dla nas zaskoczeniem. Za wrażenia boiskowe jednak nie przyznaje się punktów. Górnik wykazał się lepszą skutecznością i wygrał to spotkanie - tłumaczył po meczu 28-letni zawodnik gdańszczan.
- Przegraliśmy ważny dla nas mecz, ale nadal mamy nad Górnikiem przewagę jednego punktu. Nie pozostaje nam teraz nic innego jak walczyć o punkty w kolejnych meczach. Nie możemy kalkulować, lecz grać w każdym meczu o całą pulę. Musimy walczyć z każdym przeciwnikiem, a walka o utrzymanie będzie się toczyć do ostatniej ligowej kolejki. Mam nadzieję, że wtedy to my będziemy z tarczą - zakończył Arkadiusz Mysona.