Lechia Gdańsk nie wyszła z szatni. Nokautujące ciosy Legii Warszawa

Newspix / Adam Starszynski / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa
Newspix / Adam Starszynski / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa

Gdy prowadząca 1:0 Legia wyszła na drugą połowę meczu w Gdańsku, wszystko było możliwe. Po chwili jednak drużyna Piotra Stokowca miała stracone trzy gole. W Lechii było widać determinację i wolę walki, ale starczyło to jedynie na honorowego gola.

Zwycięstwo Lecha Poznań z Jagiellonią Białystok otworzyło szansę przed Legią Warszawa, która mogła zrównać się punktami z dotychczasowym liderem. Warszawianie początkowo grali spokojnie, dali się wyszaleć drużynie z Gdańska. Piłkarze Lechii zostali mocno zmotywowani przez nowego trenera, Piotra Stokowca. Od razu zaczęli wysoko ustawieni, jednak nic z tego nie wynikało. Legia spokojnie jednak odczekała i zaczęła coraz śmielej atakować. Aż dziw bierze, że nie padła z tego szybka bramka.

Z Lotto Ekstraklasą w znakomity sposób mógł się przywitać Cafu. Portugalczyk oddał potężny strzał, który obronił Dusan Kuciak. Słowak, który w przeszłości bronił dostępu do bramki Legii, chwilę później przeżył prawdziwe oblężenie. Warszawianie oddali pięć strzałów w jednej akcji i tylko cud sprawił, że nie otworzyli wyniku.

Sytuacja odmieniła się w 24. minucie. Błysnął Marko Vesović, który idealnie obsłużył Jarosława Niezgodę. Temu nie pozostało nic innego, jak tylko pokonanie Kuciaka w sytuacji sam na sam. Legia się cieszyła, ale również cofnęła i przestała stwarzać dogodne sytuacje.

Stracona bramka rozochociła piłkarzy Lechii, którzy grali dużo bardziej zdeterminowani i zmotywowani niż za kadencji Adama Owena, jednak mimo wszystko brakowało precyzji i jakości, na co wpływ z pewnością miał brak pewności siebie. Najbardziej dogodną okazję do wyrównania Lechia miała w ostatniej akcji I połowy. Flavio Paixao nie wykorzystał jednak dogodnej wrzutki i to Legia prowadziła 1:0.

Druga połowa rozpoczęła się dla Legii w najlepszy możliwy sposób. Gdańska obrona jeszcze na dobre nie wyszła z szatni, a najpierw stuprocentową szansę miał Michał Kucharczyk  a chwilę później do piłki doszedł William Remy, który uwolnił się od krycia i podwyższył wynik spotkania. Gdańszczanie się otworzyli, jednak przyniosło to odwrotny skutek od zamierzonego. Legia wyszła z szybką kontrą, którą strzałem wykończył Kucharczyk. Było 0:3 i trener Stokowiec nie wytrzymał, musiał przeprowadzić dwie zmiany.

Gdańszczanie grali dużo bardziej agresywnie niż w poprzednich spotkaniach i przyniosło to skutek w postaci gola. Grzegorz Kuświk cofnął piłkę do Simeona Sławczewa, a ten huknął z 15. metra, zdobywając swojego pierwszego gola dla Lechii w 53. spotkaniu w Lotto Ekstraklasie. Po tej sytuacji gospodarze wyraźnie uwierzyli w siebie i było widać, że odzyskali nową motywację.

To jednak nie wystarczyło na lepiej zorganizowaną Legię Warszawa, która kontrolując sytuację na boisku, miała jeszcze szansę na podwyższenie wyniku podobnie jak i Lechia, gdy Kuświk już w doliczonym czasie gry trafił w słupek. Ostatecznie warszawianie wygrali 3:1 i w tabeli mają tyle samo punktów, co Jagiellonia. Walka o mistrzostwo zaczyna się od nowa, a Lechię czeka coraz bardziej nerwowa walka o utrzymanie.

Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 1:3 (0:1)
0:1 - Niezgoda 24'
0:2 - Remy 48'
0:3 - Kucharczyk 52'
1:3 - Sławczew 66'

Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Adam Chrzanowski, Joao Nunes, Grzegorz Wojtkowiak - Sławomir Peszko, Simeon Sławczew, Daniel Łukasik, Paweł Stolarski (78' Filip Mladenović) - Milos Krasić (55' Patryk Lipski) - Marco Paixao, Flavio Paixao (55' Grzegorz Kuświk).

Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Marko Vesović (90+1' Brian Iloski), William Remy, Michał Pazdan, Adam Hlousek - Krzysztof Mączyński (77' Christian Pasquato), Miroslav Radović (60' Mauricio), Cafu - Sebastian Szymański, Jarosław Niezgoda, Michał Kucharczyk.

Żółte kartki: Chrzanowski, Wojtkowiak, Sławczew (Lechia), Pazdan, Mauricio (Legia).

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Widzów: 12 021.

ZOBACZ WIDEO Zwycięstwem uczcili pamięć Davide Astoriego. Gola zdobył jego zastępca [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 2]

Źródło artykułu: