Szykuje się sensacyjny powrót do Dortmundu. Oto nowy trener Łukasza Piszczka?

Getty Images / Borussia Dortmund
Getty Images / Borussia Dortmund

Od grudnia trenerem Borussii Dortmund jest Peter Stoeger, ale na Signal Iduna Park nikt nie ukrywał, że zatrudnienie 51-latka jest tylko tymczasowym rozwiązaniem. Według najnowszych informacji docelowym szkoleniowcem BVB ma zostać David Wagner.

Od listopada 2015 roku David Wagner jest menedżerem Huddersfield Town. Najpierw utrzymał Terriery w Championship, w kolejnej kampanii awansował z nimi do Premier League, a na osiem kolejek przed końcem bieżącego sezonu jego zespół zajmuje 15. miejsce w tabeli najwyższej ligi i ma cztery punkty przewagi nad strefą spadkową.

Praca na Kirklees Stadium jest pierwszą samodzielną w karierze 46-latka, który wcześniej przez cztery lata (2011-2015) był w Borussii Dortmund asystentem Juergena Kloppa, a prywatnie przyjaźni się ze szkoleniowcem, który poprowadził BVB do największych sukcesów w XXI wieku.

Teraz Wagner ma wrócić do Dortmundu w roli pierwszego szkoleniowca zespołu Łukasza Piszczka. Jego kontrakt z Huddersfield Town jest ważny do czerwca 2019 roku, ale wypłacenie Anglikom rekompensaty ma nie stanowić dla niemieckiego klubu problemu.

Po przedwczesnym i bolesnym rozstaniu z Thomasem Tuchelem, który miał być następcą Kloppa na lata, przed sezonem 2016/2017 Borussię przejął Peter Bosz, ale Holender stracił pracę już po pięciu miesiącach. Od grudnia minionego roku BVB prowadzi Peter Stoeger, ale w Dortmundzie nikt nie ukrywa, że praca Austriaka ma charakter tymczasowy i od nowego sezonu Borussia grać będzie pod wodzą nowego trenera.

Wagner jest szkoleniowcem podobnym do Kloppa zarówno pod względem sposobu prowadzenia drużyny, jak i stylu przez nią prezentowanego. Zasłynął też z niecodziennej metody integracji drużyny. Przed zakończonym awansem do Premier League sezonem 2016/2017 zabrał swoich podopiecznych do Szwecji na obóz przetrwania. Przez cztery dni jego zawodnicy byli odłączeni od świata, spali w namiotach i sami musieli zadbać o pokarm. Chciał w ten sposób skonsolidować zespół, w którym w kilka tygodni doszło do dużych zmian personalnych.

- Kiedy przez cztery dni jesteś w kompletnej dziczy bez prądu, bez telefonów komórkowych, bez Internetu i tak naprawdę nawet bez jedzenia, w końcu musisz zacząć ze sobą rozmawiać i wejść w interakcję. Mieliśmy dwuosobowe namioty i kajaki, w których spędzaliśmy po osiem godzin każdego dnia i rotowaliśmy parami, by grupa lepiej się poznała. Nie było toalet. To była wyspa, więc musieliśmy szukać drzew. Mieliśmy jakieś jedzenie, ale nie za dużo i poza tym byliśmy w kajakach, więc nie mieliśmy za dużo miejsca na cztery dni. Nauczyliśmy się łowić ryby i gotować je. Musieliśmy szukać drzew, by rozpalić ognisko. A jeśli ktoś chciał kawę, to musiał na nią czekać 45 minut, bo najpierw musiał znaleźć drzewo, potem je rozpalić, a potem iść po wodę do jeziora. Moi zawodnicy opuścili strefę komfortu. Siedzimy razem w tym piłkarskim biznesie, ale nie jesteśmy razem w normalnym życiu. Ci młodzi chłopcy czasem nawet nie wiedzą, jak wygląda prawdziwy świat - tak tłumaczył decyzję o zorganizowaniu obozu w szwedzkiej głuszy.

Klub z Dortmundu musi spisać sezon 2017/2018 na straty. Na dogonienie Bayernu Monachium w Bundeslidze nie ma już szans, z Pucharu Niemiec odpadł w 1/8 finału, a z Ligą Mistrzów pożegnał się po fazie grupowej, a w pierwszym meczu 1/16 finału Ligi Europy uległ 1:2 Red Bullowi Salzburg.

ZOBACZ WIDEO RB Lipsk tylko z punktem w Stuttgarcie. Krótki występ Kamińskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: