- Zagraliśmy fatalnie. Szczególnie w pierwszej połowie, między 10, a 30 minutą mieliśmy czarną dziurę. Po prostu nie było nas na boisku. W drugiej połowie chcieliśmy wzbudzić nieco nerwowości u rywali, ale aby wrócić do gry trzeba umieć wykorzystywać stwarzane sytuacje - mówił po meczu zdenerwowany trener Bruk-Bet Termaliki Nieciecza Jacek Zieliński.
Jego zespół wypadł w Gdyni blado. Już po pierwszej połowie Słonie przegrywały 0:3, popełniając proste błędy w obronie i marnując kapitalne okazje. Ich sytuacja staje się niezwykle trudna. Rywale uciekają, a za plecami już tylko Sandecja Nowy Sącz.
W innym nastroju wypowiadał się trener wygranych Leszek Ojrzyński. - Chłopaki zagrali na piątkę. Ciążyła na nas presja, bo przy niekorzystnym wyniku Termalica mogła się zbliżyć na sześć punktów. Cieszy fakt, że po raz trzeci w meczu u siebie zagraliśmy na zero z tyłu, ale tym razem dołożyliśmy do tego dużo dobrego z przodu - stwierdził trener Arki.
Żółto-niebiescy przyzwyczaili do gry jednym napastnikiem, tymczasem przeciwko Termalice na szpicy wystąpił duet Jankowski - Jurado. - Dla mnie system z dwoma napastnikami jest najlepszy, ale mieliśmy wcześniej problem ze względu na kontuzje. Teraz mamy komfort. Doszedł do nas Jankowski, jest Ruben, był Siemaszko na ławce, a także Esqueda w odwodzie. Nie obiecuje jednak, że będziemy tak grali w każdym meczu. Zależało to będzie od planu taktycznego - wyjaśniał Ojrzyński.
Arkę dzieli od "ósemki" już tylko punkt, sytuacja Termaliki staje się coraz trudniejsza. Na horyzoncie widać już I ligę.
[multitable table=833 timetable=7769]Tabela/terminarz[/multitable]
ZOBACZ WIDEO Milik i Zieliński nie znaleźli sposobu na Inter. SSC Napoli nie jest już liderem Serie A [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]