Trzy tygodnie temu na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan Czerwone Diabły zagrały beznadziejnie, ale jeśli myślały, że u siebie rywal się wyszumi, a na obcym obiekcie nie będzie tak groźny, to już pierwsze minuty rewanżu pokazały, że to założenie było naiwne. Podopieczni Vincenzo Montelli wyszli na boisko bez kompleksów i przez ponad 20 minut stosowali tak wysoki pressing, że gospodarze momentami wybijali piłkę na oślep. Problemem Sevilli był jednak brak konkretów. Kilka swoich akcji hiszpański zespół skończył wprawdzie strzałami, ale były to próby chaotyczne i z zupełnie nieprzygotowanych pozycji. David de Gea nie mógł po nich skapitulować.
Z czasem Manchester United uporządkował środek pola i zaczął odpowiadać. Gospodarze przede wszystkim podjęli twardą walkę, szli na każdą stykową piłkę i ta nieustępliwość pozwoliła im odmienić obraz gry. Niewiele jednak było ciekawych spięć podbramkowych.
Nieco konkretniej w ofensywie prezentowali się zawodnicy Jose Mourinho i Sergio Rico musiał pokazać refleks przy strzałach Marouane'a Fellainiego oraz Jessego Lingarda. Obaj próbowali go zaskoczyć z ostrego kąta, lecz za każdym razem bramkarz gości odbijał piłkę. Sevilla też wychodziła z dobrze zapowiadającymi się akcjami, tyle że gorzej je wykańczała i De Gea częściej był wyręczany przez obrońców. Jednak tylko do czasu!
Mistrzowskim posunięciem Vincento Montelli było posłanie do gry Wissama Ben Yeddera. W fazie grupowej Ligi Mistrzów Francuz zdobył sześć goli i na Old Trafford udowodnił, że w tych rozgrywkach czuje się znakomicie. To on - już kilka chwil po wejściu na boisko - wprawił angielskich kibiców w czarną rozpacz. To była 74. minuta, prostopadle podawał Pablo Sarabia, a 27-letni snajper bez trudu zwiódł Erica Bailly'ego i płaskim strzałem przy słupku nie dał szans De Gei.
Szok, gospodarze za nic w świecie się nie spodziewali, że Sevilla zada im taki cios, bo dotąd niewiele na to wskazywało. Jose Mourinho próbował ratować sytuację, desygnując do gry Juana Matę i Anthony'ego Martiala, ale zamiast wyrównania, za chwilę było 0:2! Znów błysnął Ben Yedder, który tego meczu z pewnością długo nie zapomni. Francuz główkował z ostrego kąta i De Gea wybił piłkę już zza linii bramkowej.
Czerwone Diabły znalazły się w katastrofalnym położeniu. Teraz do awansu potrzebowały aż trzech bramek i choć jeszcze próbowały walczyć, czego efektem było ładne trafienie Romelu Lukaku z półobrotu po rzucie rożnym, to odrobienie tak dużej straty w niespełna kwadrans zakrawałoby na cud, a te jak wiadomo, zdarzają się rzadko.
Sevilla długo w tym dwumeczu była nieskuteczna. Zmarnowała mnóstwo szans na swoim stadionie, ale pokazała klasę w jaskini lwa i awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Manchester United natomiast płaci bardzo wysoką cenę za minimalizm. Na wyjeździe podopieczni Jose Mourinho próbowali tylko przetrwać, a w rewanżu też nie pokazali nic nadzwyczajnego. Efekt? Klęska, z której "The Special One" łatwo się nie wytłumaczy.
Manchester United - Sevilla FC 1:2 (0:0)
0:1 - Wissam Ben Yedder 74'
0:2 - Wissam Ben Yedder 78'
1:2 - Romelu Lukaku 84'
pierwszy mecz: 0:0, awans: Sevilla FC
Składy:
Manchester United: David de Gea - Antonio Valencia (77' Juan Mata), Eric Bailly, Chris Smalling, Ashley Young, Marouane Fellaini (60' Paul Pogba), Nemanja Matić, Marcus Rashford, Jesse Lingard (77' Anthony Martial), Alexis Sanchez, Romelu Lukaku.
Sevilla FC: Sergio Rico - Gabriel Mercado, Simon Kjaer, Clement Lenglet, Sergio Escudero, Ever Banega, Steven N'Zonzi, Pablo Sarabia, Franco Vazquez (87' Guido Pizarro), Joaquin Correa (89' Johannes Geis), Luis Muriel (72' Wissam Ben Yedder).
Żółte kartki: Ever Banega, Joaquin Correa, Pablo Sarabia (Sevilla FC).
Sędzia: Danny Makkelie (Holandia).
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #16: Białkowski? "Ktoś mógł pomyśleć: O Jezu, co za niedojda"