Sławomir Peszko "uczcił" powołanie. Adam Nawałka w totalnej desperacji

Newspix / Adam Jastrzębowski / Na zdjęciu: Sławomir Peszko
Newspix / Adam Jastrzębowski / Na zdjęciu: Sławomir Peszko

W piątek Sławomir Peszko wrócił do reprezentacji Polski po dziewięciomiesięcznej przerwie, a długo wyczekiwane powołanie "uczcił" koszmarnym występem przeciwko Lechowi Poznań. Skrzydłowy otarł się przy Bułgarskiej 17 o niechlubny rekord sezonu.

Odkąd w marcu 2015 roku Adam Nawałka uznał, że Sławomir Peszko ponownie może przydać się reprezentacji Polski, wychowanek Nafty Jedlicze gościł na każdym zgrupowaniu drużyny narodowej, o ile akurat nie był kontuzjowany. Co prawda selekcjoner rzadko korzystał z jego usług, ale przy wysyłaniu powołań o nim nie zapominał.

W trzech jesiennych zgrupowaniach kadry 33-latek nie wziął udziału z powodu urazu kolana, ale od połowy listopada skrzydłowy Lechii Gdańsk cieszy się dobrym zdrowiem i gra regularnie w Lotto Ekstraklasie, więc w piątek dostał powołanie na marcowe mecze towarzyskie z Nigerią (23.03) i Koreą Południową (27.03). PZPN o wyborach selekcjonera poinformował w samo południe, a kilka godzin Peszko mógł udowodnić, że nie znalazł się w kadrze za zasługi i ze względu na przyjaźń z Robertem Lewandowskim.

Lechista nie wykorzystał jednak szansy i w meczu z Lechem, mówiąc delikatnie, nie zagrał na "international level". Według monitorującego piłkarzy ekstraklasy programu InStat przez 98 minut gry Peszko zanotował aż 23 straty - to drugi najgorszy wynik w tym sezonie! Więcej straconych piłek (24) miał tylko w meczu 17. kolejki z Koroną Kielce Jarosław Niezgoda z Legii Warszawa.

Poznańskie błędy Peszki nie tylko raziły po oczach, ale były też brzemienne w skutkach. W stratę pierwszego gola nie był zamieszany, ale w doliczonym czasie gry pierwszej połowy Maciej Gajos łatwo wyłuskał mu piłkę spod nóg, by tuż po odbiorze uruchomić Christiana Gytkjaera podaniem, które Duńczyk zamienił na gola na 2:0. Reprezentant Polski w piątek był nieudolny nie tylko, gdy był w posiadaniu piłki, bo fatalnie też bronił. W akcji, po której Lech zdobył trzecią bramkę, Radosław Majewski bez problemu ograł go przy linii końcowej, a po chwili Darko Jevtić ustalił wynik spotkania na 3:0.

Doskonałą puentą niegodnego reprezentanta Polski występu Peszki przy Bułgarskiej 17 była sytuacja z 86. minuty - spod końcowej linii Milos Krasić wycofał piłkę do stojącego sześć metrów od środka bramki skrzydłowego, ale zamiast rozerwać strzałem siatkę, ten w ogóle nie trafił w futbolówkę, wykonując piruet. Zamiast zdobyć honorową bramkę i zatrzeć złe wrażenie, 33-latek zmarnował stuprocentową sytuację.

Wysłanie powołania Peszce pokazuje, w jakiej desperacji jest selekcjoner, jeśli chodzi o obsadę skrzydeł reprezentacji Polski. Jakub Błaszczykowski od listopada pauzuje z powodu problemów z plecami i wciąż nie wiadomo, kiedy będzie zdolny do gry, a Kamil Grosicki jest tylko rezerwowym w Hull City. Maciej Makuszewski dopiero w czwartek dostał od lekarzy zielone światło na wznowienie treningów z pełnymi obciążeniami po kontuzji kolana.

Paweł Wszołek miał ostatnio problemy z utrzymaniem miejsca w składzie Queens Park Rangers, za co zapłacił stratą statusu reprezentanta. Bartosz Kapustka przepadł w SC Freiburg - piłkarz będący objawieniem Euro 2016 ostatni raz na boisku pojawił się 13 stycznia, a trener Christian Streich nie brał go pod uwagę przy ustalaniu kadry meczowej w dziewięciu ostatnich kolejkach Bundesligi.

W zaistniałej sytuacji trener Nawałka sięga po posiłki z Lotto Ekstraklasy. O ile jednak nominacje Przemysława Frankowskiego z Jagiellonii Białystok oraz Damiana Kądziora i Rafała Kurzawy z Górnika Zabrze bronią się, to powołanie Peszki jest ryzykownym zagraniem. Tym bardziej że ostatecznie skreślony został Adrian Mierzejewski, który jest największą gwiazdą australijskiej Hyundai A-League.

Sam Peszko twierdzi, że selekcjoner mu ufa, bo nigdy się na nim nie zawiódł. - Od lat jestem regularnie powoływany na zgrupowania kadry. Odgrywam tam mniejszą lub większą rolę, ale najważniejsze jest to, że nigdy nie zawiodłem trenera Adama Nawałki. Każde zadanie, które mam do wykonania sumiennie wykonuję - mówi w rozmowie z lechia.pl, dodając: - Może nie jestem w jego talii asem, jokerem czy królem, ale nawet jako "czwórka" czy "piątka" mam swoją rolę. Jestem równie potrzebny i ważny jak pozostali koledzy z drużyny. Trener na mnie liczy i dlatego mnie powołuje.

ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #16. Sytuacja robi się dramatyczna. Makuszewski musi jechać do Rosji

Komentarze (68)
avatar
Audrey Dell
18.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Stawianie uparcie na Peszkę, którego już nie powinno być od dawna w reprezentacji stawia w złym świetle fachowość Nawałki, lub może świadczyć o jakichś układach. 
kaz55
18.03.2018
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Cały Nawałka, trzyma się tylko starych nazwisk. Zamiast Peszki bez formy mógł dać szanse w sparingach Mierzejewskiemu, który jest w życiowej formie !!! 
avatar
Jan Kowalski
18.03.2018
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Czy to ten sam Peszko, dla którego prawdziwe życie zaczyna się dopiero po setce? 
avatar
aplikator
18.03.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
peszko nie łam sie ! nawalka wie co robi.tez bym chcial na zgrupowanie leciec nawet jako kelner i tester! 
avatar
LiberalnyGlobalista
18.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Adamie, niech sie Pan juz zlituje z tym powolywaniem Peszkina! Sam fakt ze ta bardzo malo utalentowana osoba gra w ''terazniejszej'' reprezentacji to jakas zupelna abstrakcja! Czytaj całość