Jacek Kurowski z TVP Sport, który przeprowadził wywiad z Arkadiuszem Milikiem, przypomniał piłkarzowi słowa szkoleniowca SSC Napoli. Trener dał do zrozumienia, że po drugim zerwaniu więzadeł krzyżowych, w psychice zawodnika pozostał ślad i jest to większy problem niż sam uraz. Co odpowiedział reprezentant Polski?
- Pierwsza rzecz jest taka, że to doktor podejmuje decyzje, czy zawodnik jest gotowy czy nie. Doktor powiedział, że byłem gotowy, a ja uważałem troszeczkę inaczej. Chciałem dłużej poczekać, bo nie czułem się na boisku aż tak dobrze, jak powinienem. Wydaje mi się, że moje odczucia są o wiele ważniejsze niż to, co mówi doktor. Stwierdziłem zatem, że potrzebuję jeszcze trochę czasu, by się wzmocnić i wrócić silniejszy. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to nie jest już mój problem - podkreślił.
Wśród byłych piłkarzy, którzy zmagali się z podobnymi kontuzjami jak Milik, pojawiają się głosy, że polski napastnik już nigdy nie odzyska tak wysokiej formy jak przed urazami. Według nich piłkarz nie zawsze będzie w stanie podjąć stuprocentowe ryzyko na boisku. - Nie uważam tak - odpowiedział na negatywne opinie 24-latek i dodał: - Oczywiście zaraz po rehabilitacji uważa się więcej, ale gdy już rozpoczynają się mecze, wchodzi się na boisko, to działa adrenalina i nie myśli się o odpuszczaniu.
Pochodzący z Tych piłkarz wrócił na boisko na początku marca tego roku, gdy wszedł z ławki podczas meczu SSC Napoli z AS Romą (2:4). Przerwa w grze Milika trwała prawie pół roku. We wrześniu 2017 roku podczas ligowego meczu ze SPAL, pod koniec spotkania, zerwał przednie więzadło w prawej nodze. Był to już drugi podobny uraz w karierze Polaka. Wcześniej, w październiku 2016 roku, Milik zerwał więzadło w lewym kolanie podczas meczu Biało-Czerwonych z Danią w eliminacjach do MŚ 2018.
Powołanie na marcowe towarzyskie spotkania Polaków z Nigerią (piątek, 23 marca) i Koreą Południową (wtorek, 27 marca) świadczą o tym, że Adam Nawałka bardzo realnie myśli o tym, by zabrać Arkadiusza Milika do Rosji na piłkarskie mistrzostwa świata.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Frankowski: Krychowiak fundamentem kadry. Bardziej niż Lewandowski!