Czytaj w "PN". Piotr Celeban: Być rzemieślnikiem to nie wstyd

WP SportoweFakty / Dawid Gaszyński / Piotr Celeban cieszy się ze zdobycia bramki
WP SportoweFakty / Dawid Gaszyński / Piotr Celeban cieszy się ze zdobycia bramki

W piłkę zamierza grać do czterdziestki. Jest legendą Śląska Wrocław, choć woli, aby nazywać go tak po zakończeniu kariery. Piotr Celeban opowiada nam o wymagającym ojcu, zakochanym w piłce synku i komicznych sytuacjach w Rumunii.

[b]

Paweł Gołaszewski, "Piłka Nożna": Pamiętasz, kiedy po raz ostatni nie zagrałeś w ligowym meczu Śląska?
[/b]

Piotr Celeban: Doskonale. Nie mogłem zagrać w derbach z Zagłębiem Lubin, ale wszystkiemu winna była pogoda. Miałem pauzować w spotkaniu z Piastem. Boisko jednak nie nadawało się do gry i mecz został przełożony. Wypadło, że musiałem odcierpieć karę czterech żółtych kartek z Zagłębiem. Przegraliśmy. Byłem wkurzony! Jestem związany ze Śląskiem od wielu lat, derby to świętość, tymczasem przegraliśmy z kretesem.

Po przegranych derbach długo odreagowujesz w domu?

Szklanki po mieszkaniu nie latają. Jestem zły, to chyba oczywiste, ale wracamy w środku nocy, więc synek już śpi i mogę tylko z żoną porozmawiać. Nauczyła się już, że trzeba pomówić ze mną na zupełnie inny temat. Adrenalina musi zejść. Po meczu nie da się spać. Mało który zawodnik potrafi zasnąć… Grasz o 20.30, kładziesz się o 3-4 nad ranem i wstajesz o 7. W moim przypadku często zdarza się nawet wcześniejsza pobudka, ponieważ syn po przebudzeniu od razu pyta o wynik. Kiedy przegrywamy, to jak najszybciej staram się zamknąć temat i idziemy się bawić. Zapominam o wszystkim.

(...)

Jakoś dodatkowo dzisiaj pracujesz nad sprawnością fizyczną?

Od jakiegoś czasu uprawiam jogę dynamiczną. To nie wygląda tak, jak większość osób myśli, czyli założenie nogi na głowę i leżenie. Stawiam na dynamikę. Wiadomo, że na tym nie zbuduję prawdziwej formy. Jest to jednak ważny dodatek, który pomaga mi w uodpornianiu się na kontuzje. Jestem przez to bardziej elastyczny.

MMA?

Nie wchodzi w grę. Sporty walki są dla ludzi, którzy trenują od wielu lat. Wiadomo, że możesz wejść i zrobić show, ale nie o to w tym wszystkim chodzi. Tacy zawodnicy jak Michał Materla czy Maciej Linke trenowali od małego z moim tatą dżudo, a dzisiaj walczą w MMA czy KSW. To dla nich ludzie powinni przychodzić na imprezy. Nie dla aktorów czy innych celebrytów. Rozumiem, że idzie to w coraz większą komercję, a pieniądz nie śmierdzi. Mam olbrzymi szacunek dla sportowców, którzy każdego dnia wymagają od siebie więcej. Niezależnie, czy jest to boisko, klatka, czy stadion lekkoatletyczny. Nie zawsze są sukcesy, ale lata ciężkiej pracy, miliony wyrzeczeń – to budzi mój gigantyczny respekt. Jeśli zawodnik czuje się po karierze spełniony, chyba osiągnął szczyt.

A ty czujesz się spełniony?

Absolutnie nie. Chcę grać co najmniej do 40 roku życia. Chciałbym zdobyć jeszcze wszystko, co się da, czyli mistrzostwo, Puchar Polski, zagrać w europejskich pucharach. Piłka nożna jest dla mnie stylem życia.

(..)

Ponoć nie wchodzi dwa razy do tej samej rzeki. Ty w Śląsku jesteś po raz trzeci…

…i gdyby była potrzeba, wszedłbym i czwarty. Jestem świadomy tego, gdzie jestem i dlaczego tu jestem. Mamy trudny moment, ale wyjdziemy z tego. Czuć złość sportową w zespole, zaraz zaczniemy wygrywać. Wiem, że tracimy dużo goli, ale to nie jest tylko wina bramkarza i obrońców. Na analizach dokładnie widać, że czasami pomocnik nie zdążył wrócić i powstała dziura.

(...)

[b]Całą rozmowę przeczytasz w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".

[/b]

ZOBACZ WIDEO Real Madryt nie chciał się wysilać. Wygrana 3:0 nie przyszła mu jednak łatwo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 2]

Komentarze (0)