Piłkarze Romy sprawili ogromną niespodziankę, eliminując Barcelonę z rozgrywek Ligi Mistrzów. Zespół trenera Eusebio Di Francesco w meczu rewanżowym na własnym boisku odrobił stratę trzech bramek i zwyciężając 3:0 (w pierwszym spotkaniu na Camp Nou AS Roma przegrała 1:4) nieoczekiwanie awansował do półfinału prestiżowych rozgrywek.
Di Francesco zaskoczył Barcelonę, a także obserwatorów wtorkowej potyczki, nietypową, jak na rzymski zespół, formacją 3-4-1-2. - Biorę na siebie odpowiedzialność za porażki i słowa krytyki w mediach społecznościowych, więc teraz równie dobrze mogę wziąć na siebie zwycięstwo. Prawda jest taka, że dokonałem tego wyboru, aby rozszerzyć pole działania, umożliwić więcej kontrataków i zyskać na szybkości gry, ale to, co naprawdę się zmieniło, to filozofia zespołu i musimy tak dalej postępować - ocenił trener Romy na pomeczowej konferencji prasowej.
- Zaszliśmy w Lidze Mistrzów tak daleko. Nikt nie oczekiwał, że to zrobimy, więc teraz powinniśmy naciskać i dążyć do czegoś więcej. Trzeba podnosić poprzeczkę za każdym razem. Nie chcę drużyny, która spoczywa na laurach. Nie będę tego tolerował. Dlaczego nie mielibyśmy wierzyć w udział w meczu finałowym Ligi Mistrzów w Kijowie (26 maja - przyp. red.)? - dodał 48-letni Di Francesco.
12-krotny reprezentant Włoch podkreślił, że jego team już koncentruje się na derbach Rzymu z Lazio, które odbędą się w najbliższą niedzielę (godz. 20:45). - Przed nami następny cel - podsumował.
Przypomnimy, że w półfinałach LM - oprócz Romy - zagra Liverpool (wyeliminował Manchester City) oraz zwycięzcy par Real Madryt - Juventus Turyn (w pierwszym meczu 3:0) i Bayern Monachium - Sevilla (2:1) - oba rewanże odbędą się w środę o godz. 20:45.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #19. Jacek Stańczyk: Nowy trener Japonii to cudotwórca