Zarówno Sevilla FC, jak i Villarreal CF wpadły w spory kryzys na krajowym poletku. Gospodarze tego meczu nie wygrali czterech spotkań z rzędu. Potrafili zaprezentować się rewelacyjnie przeciwko FC Barcelona, aby tydzień później katastrofalnie przegrać z Celtą Vigo i wyjechać z Galicji z bagażem czterech goli. Popularna Żółta Łódź Podwodna przegrała zaś m.in. z praktycznie zdegradowaną Malagą CF. Nie trzeba więc tłumaczyć jaki ciężar gatunkowy miało starcie w sobotnie popołudnie.
Miejscowi wydawali się być ospali niemal przez całą pierwszą połowę. Mozolnie konstruowane akcje i próby wymuszenia rzutu karnego to w zasadzie jedyne na co było stać ekipę Vincenzo Montelli. Najgroźniejszy strzał zdołał oddać Franco Vazquez, lecz na posterunku stanął nieźle dysponowany Sergio Asenjo.
Znacznie gorszy dzień miał zaś David Soria. Golkiper zespołu z Andaluzji zdołał jeszcze obronić strzały aktywnego Denisa Czeryszewa, niejako zapomnianego przez Stanisława Czerczesowa przy powołaniach do reprezentacji Rosji. Przy golu dla Villarreal popełnił jednak spory błąd. Ewidentnie nie zdążył do główki Daniego Raby, który zdobył dopiero drugą bramkę w tym sezonie La Liga. Trafienie 23-latka poprzedziła bardzo ciekawa wymiana sześciu podań w polu karnym Sevilli i miękkie, techniczne wrzucenie piłki przez Samuela Castillejo.
W zdobyciu wyrównującej bramki miał pomóc wprowadzony w drugiej części gry Wissam Ben Yedder - bohater z Old Trafford w Manchesterze. Zmienił on fatalnie spisującego się Luisa Muriela. Francuz nie okazał się zbawcą drużyny. Mało tego, w niezwykle idiotyczny sposób został wyrzucony z boiska za dyskusje z arbitrem i "przyklaskiwanie" jego decyzjom.
ZOBACZ WIDEO Brutalne ataki na Lewandowskiego. "Kto nie kopnie Roberta, ten nie wraca samolotem"
Sevilla do tego momentu była zespołem zdecydowanie przeważającym. Świetną okazję miał Vazquez, a gdyby Antonio Rukavina miał mniej szczęścia, zdobyłby bramkę samobójczą. W 68. minucie przebudził się jednak Carlos Bacca. Wypchnięty przez Vincenzo Montellę z Estadio Ramon Sanchez Pizjuan Kolumbijczyk z chirurgiczną precyzją zmieścił piłkę obok Sorii.
Karta odwróciła się dla gospodarzy dopiero w ostatnim kwadransie gry. Arbiter Pablo Goznalez podyktował rzut karny za zagranie ręka Jaume Costy. Była to druga żółta kartka dla lewego obrońcy, a więc do końca meczu obie ekipy zmuszone były grać w dziesiątkę. Do punktu oddalonego 11 metrów od bramki, podszedł Nolito, lecz Asenjo ośmieszył rezerwowego i złapał piłkę w ręce. Nie minęło jednak 120 sekund, a były reprezentant Hiszpanii zrehabilitował się w najlepszy możliwy sposób, zdobywając trafienie kontaktowe.
Temperatura sięgnęła zenitu. W 82. minucie niepilnowany Steven N'Zonzi otrzymał piłkę na 35 metrze i bez chwili zastanowienia huknął z dystansu. Futbolówka ugrzęzła w siatce, a stadion niemalże eksplodował. Mało kto spodziewał się tak fantastycznego powrotu. Gdyby to spotkanie potrwało jeszcze dłużej, z pewnością doczekalibyśmy się remontady w wykonaniu miejscowych czyli fantastycznego powrotu ze stanu 0:2 do 3:2. Remis pozostawia niedosyt u wszystkich.
Sevllla FC - Villarreal CF 2:2 (0:1)
0:1 - Dani Raba 36'
0:2 - Carlos Bacca 68'
1:2 - Nolito 79'
2:2 - Steven N'Zonzi 82'
Sevilla: David Soria - Jesus Navas, Gabriel Mercado, Clement Lengnet, Sergio Escudero - Steven N'Zonzi, Ever Banega, Pablo Sarabia, Franco Vazquez (67' Nolito), Sandro Ramirez (85' Roque Mesa) - Luis Muriel (54' Vissan Ben Yedder).
Villarreal: Sergio Asenjo - Antonio Rukavina, Mario Gaspar, Victor Ruiz, Jaume Costa - Rodrigo Hernandez, Manuel Trigueros - Samuel Castillejo, Daniel Raba (78' Javi Fuego), Denis Czeryszew (65' Roberto Soriano) - Carlos Bacca (86' Unai Emes).
Żółte kartki: Ever Banega, Pablo Sarabia, Wissan Ben Yedder (Sevilla) oraz Denis Czeryszew, Jaume Costa (Villareal).
Sędzia:
Pablo Gonzalez.
W innym bardzo istotnym spotkaniu dla układu tabeli, wyjazdowy triumf odniósł rywal Sevilli z za miedzy - Real Betis . Zespół Quique Setiena notuje kapitalną passę pięciu zwycięstw z rzędu, w tym aż czterech bez straty gola i zachowuje realne szanse na europejskie puchary. Wygrana przeciwko Gironie FC przyszła w bólach, a zapewnił ją gol Lorena w 36. minucie meczu.
Girona FC - Real Betis 0:1 (0:1)
0:1 - Loren 36'