W drugiej połowie spotkania jeden z graczy Piasta Lutynia brutalnie sfaulował piłkarza LKS-u Ciechów. To wywołało bójkę pomiędzy zawodnikami i kibicami obu drużyn. W czasie szamotaniny gracz gospodarzy, Seweryn K., otrzymał cios w okolice brody. Szybko pojawiła się krew, co wzbudziło podejrzenia, że użyty został nóż lub inny ostry przedmiot.
Dziennikarze "Faktu" dotarli do osoby, która brała udział w bójce i miała zadać cios Sewerynowi K. Temu w szpitalu założono cztery szwy. - Zauważyłem, jak ten pan Seweryn próbuje wymierzyć cios mojemu młodszemu bratu. On był od niego o trzy głowy niższy - przyznał pan Kacper.
Wtedy zadał niefortunny cios. Ruszył na pomoc bratu i uderzył piłkarza LKS-u Ciechów łokciem w brodę. To spowodowało rozcięcie skóry. - Nie było żadnego ostrego narzędzia. To kompletna bzdura. Tak też przekazała policja. Musiałem bronić się. Nie wyobrażam sobie, żebym wbił komuś nóż w szyję, usiadł obok ojca na trybunach i nikt by mi nic nie zrobił. Nie mam sobie nic do zarzucenia - dodał.
Słowa pana Kacpra rzucają nowe światło na sprawę bójki w Ciechowie. Po zajściu na Facebooku klubu LKS Ciechów pojawił się wpis, w którym napisano m.in.: "Kibic gości, który wbiegł na boisku chciał - nie boimy się tego określenia - dosłownie 'poderżnąć gardło' ostrym przedmiotem naszemu piłkarzowi, który stał i udzielał pomocy w tej chwili na murawie, oczywiście on również wylądował w szpitalu z rozciętą szyją".
Według ustaleń policji, nie został użyty jakikolwiek ostry przedmiot. Wciąż zbierane są informacje na temat zajścia. Ze wstępnych ustaleń wynika, że na boisku doszło do nieporozumienia między zawodnikami obu drużyn. Doszło do bójki, w której najbardziej ucierpiał Seweryn K. Sprawcy grozi nawet 5 lat więzienia. - Dostałem kartkę od policji, żebym się zgłosił i opowiedział jak było - przyznał pan Kacper.
ZOBACZ WIDEO Juventus uporał się z Sampdorią. Grał Kownacki [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]