Bartosz Zimkowski: Arsene Wenger - ostatni romantyk w futbolu (komentarz)

Getty Images / Michael Regan / Na zdjęciu: Arsene Wenger
Getty Images / Michael Regan / Na zdjęciu: Arsene Wenger

To się kiedyś musiało stać i chociaż Arsene Wenger już parę lat temu powinien odejść z Arsenalu, to jednak dzień, kiedy ogłosił to oficjalnie, sprawił że czuję smutek. Kończy się pewna era w futbolu.

W tym artykule dowiesz się o:

Marzyciel, rewolucjonista, ostatni romantyk w futbolu - naprawdę wiele (niezłośliwych) określeń można przypisać Wengerowi. Wychowałem się na Arsenalu z początku tego wieku. Co to była za drużyna! Pierwszą jedenastkę mógłbym wymieć niemal tak samo, jak Tomasz Hajto ekipę Kaiserslautern z sezonu 1997/98. To był Arsenal grający nietuzinkowo, ofensywnie, pięknie dla oka, a przydomek "Kanonierzy" pasował jak ulał do ekipy Wengera. To była drużyna, którą śmiało można było stawiać za wzór w ówczesnym futbolu.

Francuz zrewolucjonizował piłkę w Anglii. Gdy przychodził do Premier League, zagraniczny trener był na tyle rzadkim widokiem, że stanowił swego rodzaju atrakcję. Brytyjczycy uwielbiali swoją grę: kopnij i biegnij, a po nich imprezy z suto zastawianym stołem. To był ich styl pielęgnowany przez 100 lat.

Zderzenie z nową, wengerowską rzeczywistością idealnie opisał Nigel Winteburn. - Podczas pierwszego treningu zauważyłem stertę piłek na boisku. Aby dojść do siebie po weekendzie pełnym alkoholu, zawsze biegaliśmy kilka okrążeń dookoła boiska. Gdy usłyszałem, że zaczniemy sesje od wymiany krótkich podań, pomyślałem: "Kto to k***a jest?!".

Skończyło się picie, z szatni wywalono walające się paczki papierosów, zabroniono słodyczy, a legendarnemu Ianowi Wrightowi Wenger nakazał jeść brokuły. Dla przyzwyczajonych do beztroskiego, pubowego życia piłkarzy było to tak szokujące, że zaprotestowali u szefów klubu. Ale to nic nie dało. Wenger został w Arsenalu, brokuły zostały na stole, a Wright został najlepszym w historii strzelcem londyńczyków.

Historii rewolucji i niespotykanych dotąd metod Wengera jest dużo więcej, ale w pewnym momencie coś się skończyło. Arsenal chciał zbudować nowy stadion i musiał sam sobie go finansować. Zrobił to rękami Wengera, który nie poszedł nowym trendem w futbolu i kiedy sąsiad Chelsea wydawał krocie na transfery, on dawał szansę kolejnym wychowankom. Wenger w całości spłacił stadion, ale lata posuchy sprawiły, że stracił też poszanowanie w Anglii.

Stał się ulubionym workiem bokserskim. Jak Wyspiarzom brakowało tematu do niedzielnego wydania gazety, to wystarczyło napisać o Wengerze. Działało zawsze. Nawet nie trzeba było mierzyć, aby przyłożyć Wengerowi. Francuz był łatwym celem dla mediów, byłych piłkarzy, ale co najsmutniejsze, nawet dla własnych kibiców. Ileż nieprzyjemnych komentarzy nasłuchał się na stadionie, który zbudował poprzez swoją racjonalną politykę kadrową.

Z drugiej strony uparcie trzymał się stanowiska, kiedy gołym okiem było widać, że potrzebna jest świeża krew. Jak mantrę powtarzał, że tylko on wie jak wyciągnąć zespół z marazmu, ale ciągle powtarzał te same schematy, był łatwy do rozczytania dla rywali. Przeciwnicy się zbroili, szli nowymi trendami, a Wenger pozostał w okolicach 2006 roku.

Arsene Wenger często wracał do romantyzmu w futbolu, którego już tak naprawdę nie ma. Piłka to biznes. Francuz nigdy tego nie zaakceptował.

- Najważniejsza cecha, o której prawdopodobnie nikt nie mówi, to wiara w ludzkie dobro. Mimo wszystko, kiedy pracujesz tak długo, to nie jesteś naiwny. Znasz mocne i słabe strony, wiesz, że ludzie czasami są samolubni lub złośliwi. Musisz jednak wierzyć, że w każdym człowieku jest światło dobroci, które możesz wydobyć - powiedział ledwie kilka miesięcy.

Arsenalowi dał trzy mistrzowskie tytuły, siedem Pucharów Anglii, sześciokrotnie wygrywał Tarczę Wspólnoty. Jakże byłaby to piękna historia, gdyby zdobył Ligę Europy i tak zakończył 22-letnią, oddaną pracę dla Arsenalu.

Bartosz Zimkowski

ZOBACZ WIDEO Pogrom faworytów. Świetne wykończenia Juanmiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: